31.12.2017

Myślenie nocne.

Dziś wiersz o tym jak w nocy mózg człowieka zamiast wejść w tryb czuwania, snu i podobnych spraw rozpoczyna kampanię pt. ,,Nie spanie".

,,Myślenie nocne"

Gdy noc przychodzi powoli,
Człowiek o śnie zaczyna myśleć,
Idzie się położyć,
A jego mózg zaczyna coś na kształt,
Wielkiej akcji o kryptonimie,
,,Nie spanie".

Myśli zaczynają krążyć,
Żyć własnym życiem,
Po labiryncie błądzą w głowie,
Nić Ariadny im nie pomoże.

Trzeba przeczekać,
Trzeba to wszystko przeczekać,
Nie ma innej rady.

18.12.2017
Pozdrawiam!

28.12.2017

Diament.

Dziś wiersz poświęcony pamięci Syda Barretta z Pink Floyd. Za inspirację posłużyła mi piosenka tej grupy pt. ,,Shine On You Crazy Diamond".

"Lśnij diamencie, lśnij"

Lśnij diamencie, lśnij,
Twe słowa zapisane na wieki,
Przy każdej okazji chwalą,
Absurdalnie kosmiczny świat.

Lśnij diamencie, lśnij,
Otwarcie Twego świata trudne jest,
Lecz dałeś nam do niego jakiś klucz.

Lśnij diamencie, lśnij,
Na zawsze w niebie lśnij,
Z gwiazd patrz na ludzi tutaj,
Co myślą tak jak Ty.

Pamięci Syda Barretta.

22.02.2017

Pozdrawiam!

25.12.2017

Sen na jawie.

Dziś wiersz będący próbą zrealizowania zamysłu ,,snu na jawie", ewentualnie ,,snu we śnie".

,,Sen na jawie lub coś o pewnej wieży"

Wchodzę po schodach na wieżę,
Kręte są strasznie i wiele ich,
W końcu na szczyt dotarłem,
Cała panorama miasta,
Sięga niemal po horyzont.

Nagle kobieta do mnie mówi,
Wskazując ręką na obrazy,
,,Ale im ładnie jest ze śmiercią,
A tej w różowym wprost wspaniale".

Przecieram oczy ze zdumienia,
Nie jestem już tam, gdzie przed chwilą,
Wieża jest, lecz jestem pod nią,
Wszystko się sypie, wszystko psuje.

Sięgam swą ręką w okolice,
Trafiam na coś zimnego wielce,
To ona, Czarna Pani przyszła po mnie,
I w tan mnie ciągnie wraz z innymi.

Tańczymy w kole, tańczymy wszyscy,
A Pani w Czerni się uśmiecha,
Odwracam głowę, nie chcę patrzeć...

A to się śnił mi sen na jawie,
Pani z muzeum na tej wieży,
Wręcza mi kubek zimnej wody,
Coś mówi o niezwykłym skwarze,
Przyznaję jej rację,
Dziękując pięknie wracam na dół.

Już nigdy więcej nie opowiem,
O tym, co mnie tam spotkało.

10.12.2017
Pozdrawiam!


22.12.2017

Między obrazami.

Dziś wiersz nawiązujący do koszulki z płytami grupy Iron Maiden jaką mam w szafie.

,,Między obrazami"

Podchodzę do koszulki,
Ma na sobie wiele scen,
Z życia króla Eddiego I,
Zwanego Wielkim.

Tu na tronie niczym Śmierć,
Korona wieńczy makabryczne dzieło,
Obok powóz mknie drogą,
Szybko, coraz szybciej,
Król musi widzieć jak giną,
Jak umierają jego wrogowie,
(Może sam zabije kilku)?

Na innych obrazach król,
Nad miastem lewituje,
(Właściwie tylko jego głowa),
Wie wszystko o wszystkim,
Widzi to co ukryte,
Staje się równy bogom.

Na końcu jest jednak obraz,
Eddiego Wielkiego w okowach,
Związanego łańcuchem za szyję,
Teraz już wyłania się zza niego,
Czarna Pani, teraz ona się śmieje,
Teraz ona ma pełnię władzy.

Obrazy z ,,Życia króla",
Jak przeczytałem na tej koszulce,
Pokazują drogę życia,
Przeznaczoną dla każdego z nas,
Niezależnie od naszego statusu.

7.11.2017

19.12.2017

Dziwny labirynt.

Dziś wiersz o czymś co pewnie spora część doświadcza na co dzień.

,,Dziwny labirynt"

Czasem moje myśli,
Wędrują w dziwne strony,
A ja za nimi chodzę,
(Labirynt szybko rośnie).

We mgle nie widzę ścian,
We mgle nie widzę światła,
We mgle gubię swoje kroki,
We mgle nie znajdę wyjścia.

Potrzeba mi Ariadny,
Z jej niezawodną nicią,
By z labiryntu trzewi,
Na świat mógłbym wypłynąć.

A dziś znów w labiryncie,
Godziny swoje spędzam,
Nie wiem czy chcę w nim zostać,
A może chcę uciekać.

3.11.2017
Pozdrawiam!

16.12.2017

Atlantyda odnaleziona.

Dziś wiersz o miejscach, które czynią nas szczęśliwymi, mimo świata na zewnątrz, co nie zawsze jest nam miły.

,,Atlantyda odnaleziona"

Znalazłem pod łóżkiem Atlantydę,
Zaraz obok, przy szafce Nibylandia leży,
Pytasz mnie czy tęsknię.

Nie. Teraz już chyba nie.

Wrota Tartaru i ciemność,
To moje przeznaczenie,
Trzeba wyrwać się z marzeń,
O życiu co nas głaszcze.

Złe dni i ludzie źli,
Wykrzykują jaki jestem obcy,
Coś o mnie i o Tobie,
Atlantydy ślad we mnie.

Atlantyda znaleziona,
Nibylandia obok,
Zachowam je na przyszłość,
Zrobię z nich moją Itakę.
***********************
,,By żyć w pełni, należy mieć miejsce, które uważamy za cenne. Takie, gdzie zawsze czujemy się dobrze. Takie, gdzie czujemy się bezpiecznie. Takie, gdzie jesteśmy sobą. Nawet jeśli ma to być Atlantyda czy Nibylandia. Jeśli ludzie zaczną uważać nas za dziwnych, trudno. Można rzec ich problem".

Sri Bhangan Galasphrandal Marakhes- (1923-1998)- poeta indyjski, prozaik, twórca grupy ,,Vishnu se lait nikalatee".

Pozdrawiam!

13.12.2017

Krótkie komunikaty.

Dziś wiersz powstały po tym, jak z różnych stron zaczęły spływać komunikaty.

Dla S.J.

,,Krótkie komunikaty"

Wystarczy wziąć folię aluminiową,
Zgnieść ją w jakieś kształty,
By potem zdjęciem wyrazić siebie.

Nie lubię go, bo przez niego znów palisz,
Małych przyjaciół, białych jak śnieg,
Z żółtymi plamami przy wargach.

Moje uszy słyszą dużo,
Mózg trawi komunikaty z oczu,
Mózg trawi słowa,
Mózg wie co robić.

W natłoku myśli mam jedną,
Żeby na chwilę świat stanął sobie,
A ja pędząc z prędkością światła,
Zobaczyłbym jak inni żyją.

Krótkie komunikaty,
Słowa skierowane do ludzi,
Przez ich wrogów,
Przyjaciół czy rodziny.

26.10.2017
Pozdrawiam!

10.12.2017

Śmiech do Słońca.

Dziś wiersz będący swoistym prztyczkiem w mój nos szczególnie, bowiem tak jak Słońce w utworze nie lubię wstawać wcześnie. :)

,,Śmiech do Słońca"

Słońce swymi promieniami,
Próbuje spalić pradawne kolumny,
Z pałacu greckiego.

Białe kolumny jednak się nie dają,
I odbijają promienie wprost do Słońca.

Słońce jest w szoku,
Bo nikt, naprawdę nikt,
Nie chce oglądać siebie,
Tak rano.

11.07.2017
Pozdrawiam!

7.12.2017

Obrazki z wystawy.

Dziś wiersz w jakimś stopniu nawiązujący do 10 miniatur Mistrza Musorgskiego. Dzięki Mistrzu za inspirację.

,,Obrazki z wystawy"

Przechodząc kiedyś obok kina,
Spojrzałem w bok, a tam wystawa,
Dwadzieścia kilka fotografii,
Jakiegoś całkiem dobrego artysty.

Zrobił te zdjęcia ktoś z pomysłem,
Na każdym widać zwykłą rzecz,
Jednak ujęte są ciekawie,
Że można patrząc zgubić życie.

Stoję i chłonę każdy szczegół,
Stoję i żyje sytuacjami,
Stoję i myślę, super życie,
Mają postaci z tych obrazków.

W końcu ktoś klepie mnie po plecach,
Wiem dobrze o tym,
Czas już iść,
W pamięci chowam te wspomnienia,
One pomogą nam dziś żyć.

30.10.2017
Pozdrawiam!

4.12.2017

Tłum w centrum miasta.

Dziś wiersz o mieście, ludziach i wzajemnych, nie zawsze miłych relacjach.

,,Tłum w centrum miasta"

W centrum miasta tłum wielki,
Faluje jak dziwny organizm,
Każdy niby swą drogę wybiera,
Ostatecznie to grupa ma rację.

Stoję sobie wysoko, wysoko,
Można rzec, że właściwie w niebie,
Widzę całe to ludzkie cielsko,
Widzę ludzi okropne mrowie.

Jestem tutaj, a czasem też tam,
Ona też tam może być z nami,
Idę, patrzę na ludzi,
Ich styl,
Oni ślepi, ja widzę,
Oni widzą, ja ślepy.

Ludzkie morze,
Tsunami wylało,
Miasto ginie w okrutnej agonii,
Wiem, widziałem Panią w Czerni,
Wiem, widziałem, mogła iść po mnie.

Widzę ludzi okrutne mrowie,
Widzę ludzi, jednostki zew,
Jestem tu, a czasem też tam,
Jestem z nimi, a bywam sam.

Centrum miasta i wielki tłum,
Jestem w nim, a on we mnie jest,
Jestem sam, a czasem z innymi,
Miasta szum,
Miasta szum,
Miasta szum...

26.10.2017
Pozdrawiam!

1.12.2017

Jutro, dziś, tajemnica.

Dziś wiersz będący impresją po zimie i po czymś jeszcze, co teraz właściwie jest nie do odtworzenia.

Dla S.J.

,,Jutro,  dziś, tajemnica"

Dziś tak magicznie padał śnieg,
Jeden płatek przez pięć minut,
W powietrzu,
Magia świata.

Jutro co będzie?

Mgła w lustrze,
Wgryzam się w nią,
A ona mnie odpycha.

,,Nie poznasz tajemnicy,
Tej największej,
Nie przebijesz się przez mgłę,
Nie próbuj nawet...".

Tajemnica, wszędzie ona,
Jak żyć się pytam,
Bez poszukiwań...

23.04.2017
Pozdrawiam!

28.11.2017

Róbmy Dada.

Dziś wiersz, który jest wezwaniem do pewnych zmian w odbieraniu rzeczywistości.

,,Róbmy Dada"

Patrzmy na świat jak dzieci,
Nic nie może mieć utartego znaczenia,
Znanego przeznaczenia.

Z komputera róbmy sztalugi,
Z noży sanki,
Z papieru okulary na Słońce,
Ze szkła świece,
Z kamienia jedzenie,
Z farb napoje,
Z wierszy w książce koszulki.

Róbmy Dada,
Da da,
Da da da da da,
Da da da da,
Da da da,
Da da
Da

Róbmy Da Da,
Dada,
Da nam Dada.

Centrum Dada,
Pan Twórca,
Pijany Dada,
Pijany Da da,
Pijany Da.

Róbmy,
Róbm,
Rób,
Ró,
R.

DADA!

6.09.2017
Pozdrawiam!

25.11.2017

Mam słowo.

Dziś wiersz o tym co można zrobić ze słowami będąc pisarzem czy poetą.

,,Mam słowo "

Mam słowo i zaraz go użyję.

Najpierw dotknę powierzchni,
(Może jest trujące?).

Nie jest złe, więc idę dalej,
Sięgam ręką by kształtować słowo,
Na swój własny sposób.

Wyłania się powoli z ciemności,
Sens słowa, zawiera w sobie to coś,
Co światłem napełnia cały świat.

Teraz słowo staje się właściwe,
Wiem już jak mam nim kierować,
Stworzę sobie świat.

Poeta bawi się w Stwórcę,
Małego kalibru.

Może spotka go za to kara?

Tak, gdy tylko przekroczy,
Tę jedną, niewidzialną granicę.

7.09.2017
Pozdrawiam!

22.11.2017

Ręka, która przyjęła monety.

Dziś historia oparta na co najmniej paru inspiracjach, choć ostatecznie można uznać, że jest to apel skierowany zarówno do mnie jak i do innych ludzi o to, by myśleć przed zrobieniem czegoś nazwijmy to dwuznacznego moralnie.

,,Ręka, która przyjęła monety"

Ręka mnie swędzi od przyjętych monet,
Garść srebrników za wydanie kogoś,
To więcej niż mój roczny żołd,
(Nadany mi przez Cezara),
Lecz nie pamiętam za wydanie kogo.

Może swą duszę dałem,
Nie patrząc na efekty czynu,
A może sprzedałem przyjaciela,
Co chciał mnie o radę prosić?

Ręka mnie swędzi od przyjętych monet,
Nie wiem nadal za kogo straciłem wolę,
Czy sprzedany żyje sobie nadal,
A może już dusza wyleciała z ciała...

Ręka mnie swędzi od przyjętych monet,
Mój umysł nie zniesie tego dłużej,
Odnajdę najbliższego mi Proroka,
Zapytam wprost o swoją zgubę,
Gdy powie mi, że to grzech,
Wyruszę z nim w daleką podróż.

Nic nie zagłuszy wycia mego ducha,
Zdradziłem człowieka za kilka srebrników,
Idę ku krańcom mojego miasteczka,
By zakończyć żywot sprzedajnego męża.

Wiszę już martwy, nic mnie już nie ruszy,
A ręka wciąż swędzi od przyjętych monet...

6.10.2017
Pozdrawiam!

19.11.2017

Parę słów od... dla...

Dziś nawiązanie do jednego z wierszy Tuwima. Można powiedzieć, że ten mój utwór powstał po tym jak ,,narosło" we mnie trochę emocji związanych z różnymi nazwijmy to medialnymi sytuacjami.

,,Parę słów od... dla..."

Wypluwam z siebie jad pokoleń,
Co równo w czasie we mnie wzbierał,
W trzech zdaniach powiem to co czuję,
Nie będzie całość wcale miła.

Mam słowo dla tych, co tam tworzą,
Takie pomysły, że strach bierze,
Lepiej pamiętać o historii,
A zwłaszcza o jej biegu kołem.

Mam słowo dla tych, co są wsteczni,
I za swój wzór mają idiotów,
Lepiej nie idźcie w taką drogę,
Stamtąd nie macie już ucieczki.

Mam jeszcze słowo, sam dla siebie,
Niech nie utonę w swoim ego,
Nie jestem jeszcze równy Wielkim,
(Im mogę tylko bić pokłony),
Do tego ważne jest bym nigdy,
Nie sprzedał się dla taniej sztuki.

Tak opróżniony mogę witać,
Nowy dzień znowu tak wesoły.
Bez słów okropnych, bez złych gestów,
Ani bez swojej z dna głupoty.

Słowa te niosę wszystkim wkoło,
Lecz zawsze mogę sypnąć więcej,
Świat się nie zmieni,
Albo może...

A słowa mogą stać się wieczne.

1.10.2017
Pozdrawiam!

16.11.2017

Gdybym był...

Dziś miniaturka, której podstawą był albo padający tego dnia deszcz, albo jedynie myśl o nim. :)

Dla S.J.

,,Gdybym był..."

Gdybym był kroplą deszczu,
Miałbym jedną z szybszych śmierci,
(O ile są jej różne rodzaje).

Po upadku na Ziemię,
Wystarczyłoby jedno moje spojrzenie,
W Słońce, jedna chwila zapomnienia,
I już bym odszedł.

26.10.2017
Pozdrawiam!

13.11.2017

Kollaps/Upadek 2017.

Dziś wiersz inspirowany twórczością pana Christiana Emmericha lepiej znanego jako Blixa Bargeld.

,,Kollaps/Upadek 2017"

Patrząc nawet krótko wokół siebie,
Można uznać, że prawie wszystko się kończy.

Kollaps, Kollaps.

Upadek cywilizacji,
Upadek relacji z człowiekiem,
Upadek świata wartości,
Upadek wszystkiego co ważne.

Kollaps, Kollaps.

Lecz wśród tych niemiłych sądów,
Wśród takich złych obrazów,
Jest kilka promyków Słońca,
Jest nieco szans na poprawę.

Należy dbać należycie,
O to, co zmienić możemy,
Element do elementu,
I świat staje się lepszy.

31.08.2017
Pozdrawiam!

10.11.2017

Klejnot.

Dziś kolejna mała forma w moim wykonaniu.

,,Klejnot"

Perła wpadła do wody,
Dziewczyna sięga po nią,
Ona jest tą perłą.

6.10.2017
Pozdrawiam!

7.11.2017

Ciche Wzgórza.

Dziś wiersz inspirowany w jakiejś mierze serią ,,Silent Hill" ale bez krwawej otoczki. :)

,,Ciche Wzgórza"

Z mgły wyłania się tabliczka z nazwą miejscowości,
Ciche Wzgórza,
Już wiem, że będzie tam niezwykle wręcz.

Niedaleko, za pierwszym wzgórzem jest facet,
Robiący bębny z drewna,
Najpierw wybiera starannie drzewo,
Patrzy na nie przez jakiś czas,
W końcu zabija, by dać mu nowe życie.

Po wykonaniu bębna kładzie go,
Na średnio pół roku, wtedy ma lepsze dźwięki,
Brzmienie nasącza się naturą,
Wszystko odbywa się bez większego pośpiechu.

Ciche Wzgórza są miejscem dla mnie,
Dla moich myśli w głowie,
Jeśli zostawię je jak ten mężczyzna,
Na pół roku lub dłużej,
Może wrócę do domu lepszy,
Może wrócę do domu lżejszy?

Ciche Wzgórza,
Ciche jak Kosmos,
Jak czas cichy być może.

26.10.2017
Pozdrawiam!

4.11.2017

Podróżny na peronie.

Dziś wiersz o tym, co niesie za sobą pewien dar, przypatrywania się ludziom i wyciągania na tej podstawie wniosków.

Dla S.J.

,,Podróżny na peronie"

Idą kiedyś po naszym peronie,
Zauważyłem jak ktoś siedzi i płacze,
Jakiś pan, bliski pięćdziesiątki,
Podszedłem i spytałem,
Czemu siedzi samotny we łzach.

On powiedział mi, że ma powód,
Bo w pociągu co jedzie jest syn,
Pociąg zdąża jak lew ku zdobyczy,
Tak naprawdę jednak jedzie ku wojnie.

Takie słowa sprawiły mi przykrość,
Widok ojca z peronu podwójną,
Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć,
Więc odszedłem nie mówiąc słowa.

W głębi serca i w mojej duszy,
Gdzieś głęboko na samym ich dnie,
Miałem wizję jak wojna przebiega,
Widziałem ludzi prowadzonych na rzeź.

Odwróciłem się wtedy do ojca,
Bo widziałem jak syn jego ginie,
W końcu rzekłem to jedno zdanie:
,,Zachowaj swe łzy na pogrzeb,
Na pogrzeb swojego syna".

7.09.2017
Pozdrawiam!

1.11.2017

Impresja 4.

Dziś kolejna część impresji znad Bałtyku.

,,Impresja 4"

Z oddali słyszę szum morza,
Fale sięgają niemal chmur,
Sztorm dotyka  wyobraźnię,
Nie chciałbym tam teraz być.

Mam w sobie chorobę morską,
(Bo tak naprawdę wolę góry),
Piach i fale na plaży,
Wywołują awersję.

Jednak gdy tylko w góry,
Jadę raz do roku,
Od razu niemal tęsknię,
Do morza i jego dźwięków.

3.09.2017
Pozdrawiam!

29.10.2017

Nostradamus.

Dziś parę słów o Nostradamusie, do końca nikt nie wie czy jego przepowiednie faktycznie miały w sobie to ,,coś" czy po prostu po latach zaczęto dopasowywać do zdarzeń na świecie jego zaszyfrowane słowa.

,,Nostradamus"

I
Wizje z mgły się wyłaniają,
Władcy nie znają dnia ani godziny,
Ich trony mogą we krwi,
W ich duszach utonąć.

II
Ludzie-pionki w tej grze,
Mogą spokojnie kolację jeść,
Oni i tak wiele mają,
Zmartwień większych,
Od królewskiej trwogi.

III
On zasiał w nich trwogę,
On w nas zasiał trwogę,
Pytanie jedno mam,
To świat nas zabije,
Czy może my świat?

IV
Nostradamus wróżbita tajemny,
W mym mniemaniu ważny psycholog,
Zamknął nasze zmartwienia,
W słowa, nadając im sens,
Teraz od nas wiele zależy,
Czy w zagadkach znajdziemy treść?

4.03.2017
Pozdrawiam!

26.10.2017

Impresja 2.

Dziś druga impresja, która powstała w czasie wakacji nad morzem.

Dla S.J.

,,Impresja 2"

Morze w moich oczach,
Złączyło się dziwnie z plażą,
Mgła jakby osnuła wszystko.

A z oddali słychać było,
Głosy sprzedawców zachwalających,
Siebie jako najlepszego dostawcę,
Popcornu i gotowanej kukurydzy na całej plaży.

31.08.2017
Pozdrawiam!

23.10.2017

Z Weną.

Dziś parę słów o tym jak to jest z tą moją Weną. :)

,,Z Weną"

Gdy Wena przychodzi mi w nocy,
To czuję się jak z kochanką,
Ona zaczyna zdanie,
A ja je dokańczam gładko.

Leżymy tak sobie dziwnie,
W dwóch różnych wymiarach,
Ja tu na Ziemi leżę,
Ona w mgławic stadku.

Wysyła do mnie w deszczu,
Niemal gotowe pomysły,
Jedynie trzeba wymyślić,
Jak je z pyłu wyczyścić.

Trwa taka współpraca,
Związek platoniczny,
Jest on bardzo podniosły,
W miłości zostałbym z niczym.

20.02.2017
Pozdrawiam!

20.10.2017

Drzewa.

Dziś krótka forma o drzewach.

,,Drzewa"

W drzewach jest Ona,
Zwłaszcza w liściach jest,
Prawda o życiu.

6.10.2017
Pozdrawiam!

17.10.2017

Rozbitek.

Dziś wiersz powstały po bodajże trzecim już obejrzeniu filmu pt. ,,Cast away. Poza światem".

,,Rozbitek"

Sztorm wyrzucił na wyspę rozbitka,
Wnet pojąłem, że jestem nim ja*,
Jestem teraz daleko od Duszy,
Daleko od swego Serca.

Muszę szybko odnaleźć wodę,
Muszę szybko upolować coś,
Muszę szybko znaleźć schronienie,
Muszę dużo myśleć, by żyć.

W pewnej chwili wyspa przygniata,
Idę płacząc w najdalszy jej kąt,
Siadam jak Budda pod największą z palm,
I zatapiam się w swoim myśleniu.

Tak powoli minęły godziny, które potem przeszły w dni,
Moje ciało powoli znikało,
A wraz z nim cały mój strach.

W chwili gdy miałem już zniknąć,
Obudziłem się z krzykiem w mym domu,
To sen tylko, zła mara,
Żyję nadal i nie znam już strachów.

*wers z wiersza ,,XI" Stanisława Barańczaka.

14.09.2017
Pozdrawiam!

14.10.2017

Nowoczesny popcorn.

Dziś wiersz powstały po tym jak na plaży widziałem i słyszałem jednego sprzedawcę jedzenia wszelkiego rodzaju. Wyróżniał się od innych tym, że zachwalał swoje produkty przez megafon, w dodatku w sposób taki, jakby akurat szła pielgrzymka. Bardzo dziwne wrażenie, choć jednocześnie w pewnej mierze nowatorstwo w tym było też jakieś.

,,Popcorn nowoczesny do granic"

Założyłem kapelusz pirata,
Do ręki wziąłem tubę, taką elektryczną,
Wyszedłem na plażę nieść ludziom,
Popcorn zmieszany z dobrą nowiną.

Namawiam ich śpiewem,
Gdy podejdą namawiam ich,
By ze mną chodzili,
Na zawsze,
Na zawsze,
Zawsze...

31.08.2017
Pozdrawiam!

11.10.2017

Muzyczny diabełek.

Dziś wiersz o muzycznym kusicielu. :)

Dla S.J.

,,Muzyczny diabełek"

Pamiętam jak dziś tamtą noc,
Spędzoną na dachu najwyższego budynku,
W naszym mieście,
Twierdziłaś, że nie lubisz bluesa,
A ja namawiałem jak diabełek do słuchania.

W końcu pod światłem gwiazd,
W kręgach od latarni,
Powiedziałaś mi:
,,Jesteś okropnym muzycznym diabełkiem,
Bo muszę zmienić zdanie co do bluesa,
Ta muzyka chyba najlepiej,
Oddaje mnie i to, co czuję".

Z podniesioną głową,
Szedłem rano ulicami miasta,
Zachwalając z lekka,
Swoje diabelskie zdolności,
Nakłaniania ludzi do zacnej muzyki.

31.08.2017
Pozdrawiam!

8.10.2017

Ja za kilka wieków.

Dziś wiersz z kategorii, co będzie za wiele, wiele lat.

,,Ja za kilka wieków"

A jeśli tak za parę wieków,
(Mniej więcej trzy lub cztery),
Mój szkielet co się w biel zamieni,
Odkryją bardzo mądrzy ludzie,
Zajrzą do czaszki, a tam pustka,
Co sobie wtedy mogą myśleć?

Może uznają, że już wtedy,
Głupota była wielką zmorą,
Chodziła sobie po ulicach,
A nawet żyła ludziom w domach.

Jak się dowiedzą kim ja byłem,
Wtedy ich strach zaleje całych,
,,Jak to? Poeta z pustą głową",
A ja im nawet nie udzielę,
Odpowiedzi na pytanie.

Z drugiej zaś strony racja będzie,
Nawet w tym uproszczonym stanie,
Bo czasem miałem fazę wielką,
I byłem jak miastowy głupek.

Robiłem rzeczy często dziwne,
Czasem żałosne wręcz do granic,
A szczytem mego chamstwa było,
Śpiewanie mej poezji z Dali,
Do tego jeszcze swym znajomym,
Wciskałem wiersze swe na siłę,
Do nieznajomych zaś mówiłem,
Moją poezją lecz od tyłu.

Wezmą mą czaszkę i jak kiedyś,
Zadadzą sobie to pytanie,
Czy warto żyć,
Odpowiedź: ,,Warto!".

1.10.2017
Pozdrawiam!

5.10.2017

Sytuacja wieczorna.

Dziś wiersz o oczekiwaniu na pojawienie się tej drugiej osoby, jakieś związane z tym plany.

,,Wychwytywanie wieczorem sytuacji wszelkich"

Nie spałem za dobrze tej nocy,
Czekałem bardzo długo,
A Ty nie przyszłaś.

Wyostrzone zmysły,
Każdy szmer przekładały,
Na Twoje pojawienie się.

Nie śpijmy do rana,
Jeśli przyjdziesz... rzecz jasna.

Szampan w lodówce czeka,
Opowiedz mi cały świat...

18.04.2017
Pozdrawiam!

2.10.2017

Wieczorne brzmienie słów.

Dziś wiersz o tym, co jest ważne w miłości, codzienności, po prostu życiowych sprawach.

,,Wieczorne brzmienie słów"

Przy lampce wina siedzimy sobie,
Wieczór otula nas jak koc,
Ja mówię: Kocham,
Ty mówisz: Kocham,
Te słowa tak magiczne brzmią.

Są jak z Kosmosu wielki kamień,
Na którym można napisać coś,
Jak zachód Słońca nad morzem Helu,
Albo metafizyczny odczyt w Grecji.

Te słowa nasze brzmią wieczorem,
Jak najdoskonalsze skrzypce z Wiednia,
Albo najlepszy model Les Paul gitar.

Siedzimy wieczór, siedźmy i dwa,
Bo takie słowo trzeba powtarzać,
By w końcu w pamięci wyryło się.

Ja mówię: Kocham,
Ty mówisz: Kocham,
Wieczór gra niemo,
Nadgryza nas czas.

31.05.2017
Pozdrawiam!

29.09.2017

Impresja 1, wersja 2 i 3.

Dziś pora na porcję wierszy napisanych w czasie pobytu nad morzem w te wakacje. Te trzy wiersze powstały po tym jak usłyszałem hałas porównywalny z odrzutowcem na korytarzu. Okazało się, że w ośrodku mają takie specyficzne odkurzacze. :)

Dla S.J.

,,Impresja 1"

Jest już niemal jesień,
Odkurzacze zrywają się do lotu,
W dalekie, ciepłe kraje.

A tu zostanie po nich,
Tylko nostalgia i zimowe bieganie.

31.08.2017

,,Impresja 1, v.2"

Jest już niemal jesień,
Odkurzacze zrywają się do lotu,
W dalekie, ciepłe kraje.

Zostawią za sobą wielki huk,
Jakby w Kosmos leciały,
Zostawią po sobie jedynie,
Pustkę i wrażenie zbliżającej się,
Zagłady.

7.09.2017

,,Impresja 1, v.3"

Jest już prawie jesień,
Odkurzacze zrywają się do lotu,
W dalekie, ciepłe kraje.

Zostawią po sobie wielki huk,
Jakby odrzutowce z lotniska startowały,
Zostawią po sobie jedynie,
Ślady kurzu, a w nich odciski dłoni...

10.09.2017
Pozdrawiam!


26.09.2017

Odtwarzacz.

Dziś wiersz nieco dziwny, choć  w ogólnej wymowie wydaje się być sensowny. :)

,,Odtwarzacz"

W kącie przy książkach,
Stoi dziwny odtwarzacz,
Przycisk Play ma jedynie,
Innych u niego brak.

Ten odtwarzacz niezwykły,
Działa na kasety, takie z naszym życiem,
Naszym aż po krańce.

Nie naciśniesz Stop,
Nie przewiniesz wcale,
Ten odtwarzacz dziwny,
W kącie swym postawię.

Zawsze gdy mnie myśli,
Do ściany przygniotą,
Włączę mą kasetę,
W dobry świat popłynę.

Po takim seansie,
Powrócę do żywych,
Z pieśnią na mych ustach,
Ku przyszłości pójdę.

3.04.2017
Pozdrawiam!

23.09.2017

Książę/Marzyciel.

Dziś wiersz powstały po wysłuchaniu po raz setny albo więcej wspaniałego utworu ,,Dreamer", który wykonuje Ozzy Osbourne, nazywany przez niektórych Księciem Ciemności.

,,Książę/Marzyciel"

Książę Ciemności w wersji pop,
Wali między oczy niemal jak gitarą,
Melodia przywołuje wszystkie marzenia,
Też zaczynam marzyć.

Oko wydaje łezkę,
W końcu nawet ten Książę,
Raz na jakiś czas,
Musi zaczarować muzyką,
Z nutą melancholii.

29.04.2017
Pozdrawiam!

20.09.2017

Przez wzór na dywanie.

Dziś wiersz zainspirowany wzorem na dywanie, który skojarzył mi się z azteckimi artefaktami jakie można podziwiać czy to na zdjęciach, czy w niektórych muzeach.

,,Przez wzór na dywanie"

Patrzę na nieco aztecki wzór na dywanie,
I w tej samej chwili przenoszę się do ich kraju,
Wiele wieków wstecz.

Widzę wielkie piramidy Słońca i Księżyca,
Z tymi małymi pomieszczeniami na górze,
Widzę też stadion w kształcie litery T,
Chyba, gdzie dwie drużyny grają o życie,
Przerzucając piłkę przez malutkie obręcze,
Zawieszone na niebotycznym poziomie.

Idąc na północ docieram do centrum miasta,
Położone jest na jeziorze,
Prowadzi do niego kilka dróg,
Zbudowanych na groblach.

Wśród mieszkańców nie widzę nikogo,
Kto mógłby mi się wydać znajomy,
Ruszam więc do dżungli, może tam znajdę odpowiedzi?

Dżungla wita mnie deszczem,
Nie lubię go do granic,
Lecz idę, mam do załatwienia sprawy.

W chwili nieuwagi odczuwam w nodze ból,
To wąż jadowity mnie dopadł,
Niejasna jest moja przyszłość.

Wtem, do dziś nie wiem czemu,
Obudziłem się ze snu,
Ten wzór na dywanie,
Wywołał dziwnie wizje.

Wychodzę z pokoju,
Nie chcę do tego wracać,
Lecz raz, a dobrze słowa,
Dobrałem w ramy wiersza.

3.08.2017
Pozdrawiam!

17.09.2017

Sytuacja wieczorna.

Dziś wiersz o tym co pewnego dnia zobaczyłem w mieszkaniu naprzeciwko. Chodzi o dość duży plakat/obraz przedstawiający jakąś znaną modelkę (chyba). Zastanowiłem się o co może chodzić i stąd ten wiersz.

Dla S.J.

,,Sytuacja wieczorna"

Stoję przy oknie, odwrócony plecami do niego,
Stoję i kamienieję,
Stoję i płonę.

A w mieszkaniu naprzeciwko
Ona, można rzec na tapecie,
Ten ludzki, kosmiczny krzyk,
Apokalipsa mody,
Armagedon uczyniono,
Jej za życia.

Ołtarzyk, albo miejsce inspiracji,
Kto w sumie to wie?

Mi to i tak nie jest potrzebne,
Skoro stoję wieczorem i płonę,
Mi taka wiedza niepotrzebna,
Bo jak kamień jestem,
Stoję-płonę.

18.04.2017
Pozdrawiam!

14.09.2017

Mgła z jeziora.

Dziś wiersz, który nawiązuje do klasyki naszej literatury. Poza tym w jakiejś mierze cieszę się, że udało mi się stworzyć tak rozbudowany utwór.

,,Mgła z jeziora"

Mgła na jeziorze się kładzie,
Deszcz z wody czyni białą kipiel,
A jeden człowiek na brzegu,
Myśli o swojej damie.

Nie wie czy z mgły się wynurzy,
W łódce przykryta światłem,
Może nigdy nie wróci?
Myśli ten nasz przyjaciel.

Nagle toń burzy grzmot,
To Pan z chmur zsyła burzę,
Zza mgły wyłania się Ona,
Magiczna Pani Jeziora.

Światło miesza się z kokiem,
Mgła jej ciało zakrywa,
Nie wiesz czy bać się jej trzeba,
Czy można się w niej zakochać.

Dłoń białą wysuwa do przodu,
A usta w ruch idą lekko:
,,Jestem Panią Jeziora,
Czemu zakłócasz mój spokój?".

Człowiek co stoi nad brzegiem,
W strachu cały zaklęty,
Ona wyczuwa emocje,
I palec na ustach swych kładzie.

Cisza i mgła się mieszają,
Nic już nie będzie tak samo,
Bohater nasz stał się spokojny,
Za Panią Jeziora kroczy.

Woda na razie do kolan,
A ona ciszą go zwodzi,
Już po pas jest w wodzie i dalej,
Zanurza się w toń jeziora.

Lecz nagle zza chmur wyszło Słońce,
Człowiek uratowany.

Dziś on przy kominku,
W gospodzie pobliskiej siedzi,
Raczy swą opowieścią, każdego kto słuchać zechce.

Od pierwszych zdań, aż do końca,
Wszystko ma pewność w sobie,
Jeden, jedyny jest haczyk,
Co kruszy lekko mur prawdy,
Ja to widziałem, czy on?

Tego nie powiem już wcale.

31.07.2017
Pozdrawiam!

11.09.2017

W ciemności

Dziś wiersz będący komentarzem do otaczającego nas świata.

,,W ciemności"

Ciemność wokół mnie,
Rozkłada swoje macki,
Nie ma szans na ucieczkę,
Nie ma szansy na zmianę.

Lecz co to...
Wśród połaci czerni światło,
Delikatne smugi,
Powoli wzmacniają się i rosną,
(Kiedyś może wygrają z ciemnością).

A ja siedzę i patrzę przez palce,
Dzięki temu filtruję świat,
Chcę więcej strachu, odsuwam je od siebie,
Chcę bezpieczeństwa, zasłaniam oczy rękoma.

Ktoś, kto widzi to z boku może pytać,
Czemu tak robisz?
Przecież w ten sposób nie oszukasz świata.

Odpowiadam mu, że czasem nie wiem,
W jaki sposób mam walczyć ze złem,
Które zżera nam świat.
************************************
Z ciemności rydwan się rodzi,
Pół ciemny, a pół jasny,
Pytacie czemu taki dwoisty?
Jest taki jak cały nasz świat.

Człowiek co go prowadzi,
Raz w lewo się wychyla,
(Światło otula mi serce),
Wychyli się w prawą stronę,
(Ciemność zabija powoli).

W końcu za wieków tysiąc,
A może i pół miliona,
Człowiek ten się zachwieje.

Nikt nie wie w którą stronę...

3.08.2017
Pozdrawiam!

17.08.2017

Stary cmentarz.

Dziś wiersz inspirowany pewnym obrazem, na którym obok starego kościoła był równie stary cmentarz (a przynajmniej na takie te obiekty wyglądały).

Dla S.J.

,,Stary cmentarz"

Idąc kiedyś tą naszą alejką,
Co tak ładnie zakręca w las,
Doszedłem do kościoła z drewna,
A przy nim był stary cmentarz.

Wszedłem powoli przez furtkę,
Magia miejsca jak ptak się zerwała,
Nagle czuję jakbym sam żył,
W tych czasach, co powstał cmentarz.

Delikatnie, by nie zburzyć chwili,
Podszedłem do zniszczonej mogiły,
Przy nie stała malutka ławeczka,
Więc przysiadłem sobie na myślenie.

W myślach swoich się zatopiłem,
O tych zmarłych także myślałem,
Wszystko w jedność się połączyło,
Teraźniejszość, przeszłość i przyszłość.

9.07.2017
Pozdrawiam!

14.08.2017

Podwójna natura rzeczy.

Dziś coś na kształt wypowiedzi jakiegoś mędrca z Azji. :)

,,Podwójna natura rzeczy"

Rzeczy mają podwójną naturę,
Mogą zmieniać się niemal bez końca,
Mogą zmieniać się dowolnie.

Wiosna. Słońce. Życie.
****************************
Jesień. Księżyc. Koniec.
Światło-mrok.

Początek-koniec,
Wieczność.

1.04.2017
Pozdrawiam!

11.08.2017

Uchodźca.

Dziś wiersz o tym, co pewnie zdarza się każdemu, raz na jakiś czas.

,,Uchodźca"

Uchodzę z samego siebie,
Gdzieś daleko się udaję,
Poza to co znam, poza świat.

Dostrzegam to, co ukryte przed oczami mas,
W końcu po co patrzeć, na złe,
I niejasne fragmenty?

Patrzę i widzę,
Lecz nie rozumiem,
Patrzę i widzę,
Uchodzę z siebie,
Patrzę oczami innych.

Lecz tymi jednymi, jedynymi,
Jego oczami,
Nigdy nie spojrzę.

26.07.2016
Pozdrawiam!

8.08.2017

Propozycja.

Dziś wiersz inspirowany w jakiejś mierze twórczością grupy The Doors.

,,Propozycja"

Cześć mała, może powiesz mi jak masz na imię?
Potem wskoczysz do moje gry,
Mojego życia*.

Zobaczysz jak być Muzą,
Z poetą obiad jeść,
Albo patrząc w niebo spędzać czas.

Z liścia dała mi w twarz,
O, jak straszliwie boli,
O, jak twarz piecze okrutnie.

,,Zadarłeś z nie tą panią co trzeba,
Ja też jestem pisząca,
Dwóch Muz nigdy nie będzie".

Po tych słowach odeszła,
A ja chodnik obejrzałem z bliska.

Zrezygnowany powlokłem się do domu.

*przeróbka wersu z piosenki ,,Hello, I love you" grupy The Doors.

15.04.2017
Pozdrawiam!

27.07.2017

Buenos Aires.

Dziś wiersz inspirowany różnymi opowieściami o tym mieście, zdjęciami i moim wyobrażeniem co można robić w Buenos Aires całą noc. :)

Dla S.J.

,,Chodźmy zatańczyć (Buenos Aires)"

Chodźmy zatańczyć, wystarczy zejść uliczką,
Tam widzę światła, widzę ludzi,
Zanurzmy się w Buenos Aires.

Chodźmy zatańczyć, jakby to był ostatni raz.

W światłach miasta będziemy,
Przez noc, czerp z tego,
Korzystaj z tego.

Tańczmy do świtu.

Chodźmy zatańczyć...

14.04.2017
Pozdrawiam!

24.07.2017

Muzyka z oddali.

Dziś wiersz o tym co lubię, o muzyce ale i o krajach w Azji, zwłaszcza o Japonii (wiem może dla kogoś jestem nudny, jednak nie poradzę za wiele na takie upodobania moje). :)

,,Muzyka z oddali"

Słyszę muzyki strzępy z oddali,
Wielkiej jeszcze dali,
A mogę wychwycić pewne fragmnety,
Gitarowy dźwięk z perkusją,
Wokal, wysoki w wielu partiach.

A mi od tego robią się oczy,
Nieco chińskie po bokach,
(Jakbym myślał nad czymś długo),
Światło poranka wygładza,
Rysuje na twarzy tajemnice.

Chyba pojadę do Tokio,
Zawsze podobały mi się zdjęcia,
Tego miasta,
(Teraz uznano by mnie za miejscowego).

Muzyka z oddali,
Muzyka z dużej dali,
Magia i dźwięk,
Magia i wdzięk.

31.05.2017
Pozdrawiam!

21.07.2017

Skandynawia u nas.

Dziś wiersz, w którym narzekam na pogodę. Można powiedzieć, że jest to mój ulubiony temat do narzekania. :)

,,Skandynawia u nas"

Pogoda daje mi popalić,
Bo w Polsce mamy drugą Skandynawię.

Deszcz, chmury i zimno,
Trójca najgorsza dla ludzi,
O kurczę, mnie też podgryza.

A ja się nie dam,
W końcu to ja i moja postać,
Jesteśmy poza tym, co pogoda robi.

Przejrzę się w mokrym asfalcie,
Powiem cześć do bryłek gradu,
(Na rower jednak nie wsiądę),
Wolę w deszczu na nogach.

15.04.2017
Pozdrawiam!

5.07.2017

Mistrz z Edo.

Dziś wiersz o tym jak powstają japońskie drzeworyty. A wszystko za sprawą dwóch wystaw w muzeum na których można było podziwiać te cudowne dzieła.

Dla S.J.

,,Mistrz z Edo*"

Mistrz z Edo ma magiczne ręce,
Tworzy światy, zanim klient o nich pomyśli,
Razem ze swoimi pomocnikami jest w stanie,
Sprostać nawet najtrudniejszemu zamówieniu.

Już widać pierwsze z rozmysłem przetarte pola,
Baren** Mistrza z Edo ma swoje własne życie,
Ma swój własny taniec.

Wystarczy trochę czasu,
By odwiedzić muzeum w Japonii,
Tam każdy Mistrz drzeworytu,
Żyje na wieczność,
(Od pokoleń).

*Edo- dawna nazwa Tokio
**Baren- ,, Jest to płaska poduszeczka wykonana z konopnego sznurka zawiniętego w cienki liść bambusa. Z zewnątrz wzmocniona jest kartonowym krążkiem. Brzegi liścia formowane są w kształt uchwytu", za Wikipedią.

20.05.2017
Pozdrawiam!

2.07.2017

Styks.

Dziś nawiązanie do mitologii ale nie tylko.

,,Przez Styks"

Przez Styks się przedostać dziś muszę,
Wsiadam więc szybko do łodzi Charona,
Mimo ciemności, mimo ognia,
I jeszcze syku jakby smoka,
Nie boję się, nie lękam się wcale,
Bo znam co potem znaleźć mogę.

Charon swą głową brzeg wskazuje,
To już jest koniec tej podróży,
Wysiadam myśląc, że to raj,
A on mnie przewiózł do Tartaru.

Trudno się mówi, człowiek może,
W końcu przywyknąć do wszystkiego,
Lecz nie wiem do dnia dzisiejszego,
Czemu trafiłem w te otchłanie?

Fakt, mogę się przyznać do szaleństwa,
Do tego jak dziewczyny lubię,
Nawet do picia rumu w bucie,
Lecz czemu kara tak okrutna?

Po pół wieczności mogę składać,
Do tego, co tam w chmurze siedzi,
Coś na kształt odwołania,
Od tego co dostałem tutaj.

Dadzą me pismo do katalogu,
Tych, co to tylko ferment sieją,
Zostanę dalej w ciemnym lochu,
Nie dojrzę nawet krzty Księżyca.

Tak to me losy już po Śmierci,
Jak pętle związał Pan Olimpu,
Bo miałem trafić,
Lecz do piekła,
A nie w odmęty, te przy Styksie.

Siądę więc cicho w kącie sobie,
I zacznę dłubać wielki okręt,
Jeśli mnie Charon lub smok nie złapią,
Za wieczność sam odpłynę sobie,
Do tego czasu narzekam tylko,
(Bo może za to mnie wyrzucą?).

31.05.2017
Pozdrawiam!

29.06.2017

Prośba w dzień ciemny.

Dziś wiersz inspirowany w pewnej mierze utworem grupy The Smiths.

,,Prośba wyrażona przez poetę w ciemny dzień"

Ciemno za oknem, chmury mi duszę kryją,
Niby dobrze jest, niby miło,
(Poza tym zawsze lubiłem czarny kolor),
Lecz dziś mam ochotę krzyczeć.

Wyrażę swoją prośbę, w ten ciemny, deszczowy dzień,
Weź mnie proszę do auta,
I wieź, do miasta wieź.

Zobaczyć chcę ludzi, muzyki usłyszeć zew,
Do miasta mnie wieź,
Gdzie życie zobaczę jakim jest*.

Deszcz mym przyjacielem,
Więc wyrwać się ciężko.

Weź auto,
I wieź mnie...

Wieź aż po horyzont.

*poprzednia zwrotka przed gwiazdką i ta z gwiazdką inspirowana wersami piosenki grupy The Smiths pt. ,,There is a light  that never goes out".

26.04.2017
Pozdrawiam!

26.06.2017

Nowe piwo.

Dziś wiersz z dedykacją dla wszystkich fanów AC/DC i podobnych grup spod znaku ostrego grania. :)

Dla S.J.

,,Nowe piwo"

Piwo marki AC/DC, nowe na rynku,
Sprawi wielką frajdę każdemu,
Kto lubi zmiany w życiu.

Po nim śpiew wchodzi w nowe wymiary,
Wiszenie pod dzwonem największym,
Wydaje się dziecinną igraszką.

Panny, nawet z dobrych domów kochają,
Mocno kochają, tych, którzy wybiorą to piwo.

Napój niemal jak nektar,
Same plusy w sobie ma,
Spróbuj, nie pożałujesz.

Chodzić  w krótkich spodenkach,
Od teraz gigantyczny szacun.

29.04.2017
Pozdrawiam!

23.06.2017

Krótkie pożegnanie.

Dziś wiersz o tym, jak dobre sytuacje mogą zamienić się w niezbyt miłe, choć w jakiejś mierze zmiana taka jest sprowokowana przez nas.

,,Krótkie pożegnanie"

Zdziwiło mnie nieco to,
Co zastałem w domu po powrocie z pracy,
Na stoliku kartka,
Z jednym słowem,
A Ciebie już nie było.

Napisałaś do mnie krótko,
(Choć zawsze myślałem, że pożegnanie,
To co najmniej trzy słowa),
A Ty napisałaś jedno: Świnia.

Pewnie masz rację,
Czasem jestem jak świnia,
Niedobry i samolubny,
A jak się upiję,
To świnia ze mnie jak się patrzy.

Nie lubię krótkich pożegnań,
Nie lubię takich pożegnań...

23.05.2017
Pozdrawiam!

10.06.2017

Bal u księcia.

Dziś można powiedzieć klasyczna inspiracja naszym rodzimym podwórkiem muzycznym.

,,Bal u księcia"

I
Pod moją maską,
Szyderczy mam uśmiech,
W rękawie czai się nóż,
Po kątach sali ukryci trzej,
Jak coś, to mają mi pomóc.

II
Niedługo książe z karety wyjdzie,
I szybko do wrót się zbliży,
A my, ukryci jak drapieżniki,
Wykonamy skok.

III
Ciemno na dworzu, jasno w sali,
Żyrandol z Austrii się spisuje,
Wszystko widzimy, wszystko wiemy,
Cienie to nasza zdrada.

IV
Książe już przybył, wita się z gośćmi,
Zaraz do nas podejdzie,
Na znak tajemny broń wyciągamy,
Szarpie się książe jak dziki.

Już cicho płacze, klęcząc na ziemi,
A my próbujemy uciekać,
Nie miałem szczęścia, koledzy mieli,
Razem z sali uciekli.

V
Książe na ziemi, nad nim medyk,
Dłonią powieki zamyka,
A we mnie kilka kul trafiło,
W karmazyn powoli uciekam.

Na połach płaszcza rosną kwiaty,
A myśli mgła zasłania,
Czy złożą nas w tym samym grobie,
Czy może w innych alejkach?

Tak myśląc leże i odchodzę,
Książe już w ciemność zapadł,
A może uda mi się w umysł mu zajrzeć,
A może z nim się połączę?

VI
Nasze imiona wyryte w kamieniu,
Lub całe pokryte hańbą,
Śmierć za śmierć karą być może,
Przez chwilę czułem się jak on.

A teraz w czerwień we dwóch obłożeni,
Schodzimy ze świata tego,
On coś o sobie,
Ja o innych,
W majakach jeszcze gadam.

Już koniec balu,
Co książe go wydał,
Sam w swych błędach się zgubił,
Ja  w sumie też, w sobie zgubiony,
Instynkt?

By wszystko przerwać...

Nawiązanie do utworu grupy Pidżama Porno pt. ,,Bal u senatora `93", a pośrednio do II części ,,Dziadów" Adama Mickiewicza.

10.05.2017
Pozdrawiam!

7.06.2017

Piramida Słońca.

Dziś wiersz, który przyszedł do mnie ot tak. Może przypomniałem sobie film pt. ,,Apocalypto", może jakąś książkę o dawnych cywilizacjach w Ameryce Południowej, nie mam pojęcia.

,,Na piramidzie Słońca"

Nóż z obsydianu kreśli linię,
Na klatce piersiowej skazańca,
Choć właściwie lepiej mówić o nim wybraniec.

W końcu nie każdy ma szansę,
Przysłużyć się dla Boga-Słońca.

Kapłan unosi nóż ku światłu,
Wymawia tradycyjne i święte formuły,
Słońce błogosławi lud,
A lud Słońce.

Nagle wybraniec , w ostatnim akcie desperacji,
Próbuje uciekać, zrywa liny opinające ciało,
Popycha kapłana, ten upada na kamień,
Głowa o ołtarz rozbita.

Rok nieszczęścia,
Rok suszy,
Rok zła,
Rok porażki.

Wybraniec spada po schodach,
Piramidy Słońca,
Zepchnięty przez asystentów kapłana,
Kara może być tylko jedna,
Za nie uznanie siebie,
Za nie poświęcenie się,
Dla Boga-Słońca.

18.05.2017
Pozdrawiam!

4.06.2017

Dziewczyna w czarnym kimonie.

Dziś wiersz o Japonii, o dziewczynie i o niezbyt dobrze ulokowanych uczuciach.

,,Dziewczyna w czarnym kimonie"

Pod kwitnącą wiśnią widzę cień,
Dziewczyny w czarnym kimonie,
Zbliżam się do niej ostrożnie,
Cały wewnętrznie płonę.

Jej oczy zielone, jej usta czerwone,
A na kimonie ma kwiaty,
Omamia mnie, przyzywa mnie,
Do siebie.

I nagle krzyk, wiem co mnie czeka,
Z kwiatów wychodzi smok,
Czerwony łeb, ognisty dech,
Ona nie będzie czekać.

Idziemy w tan, gram pół va banque,
Przyciągam jej spojrzenia,
A ona mnie zachwyca w dzień,
Nocami strach już trochę,
Któregoś dnia smok znów da znać,
W ręku jej błyszczy ostrze.

Śmiech brzmi przez łzy,
Krzyk w ustach śpi,
Dla niej straciłem głowę.

Ostatkiem sił próbuję biec,
Ona od wiatru szybsza,
Miecz błyszczy się,
Śmiech  w ustach drży,
Dla niej straciłem głowę...

12.04.2017
Pozdrawiam!

1.06.2017

Mewa śmieszka.

Dziś wiersz dziwny, ale w sumie czasem jak mnie dopadają takie pomysły to powstają takie teksty. :)

,,Mewa śmieszka"

Idąc rano do pracy mojej,
Znalazłem na ulicy stos monet,
Potem jeszcze widziałem z dala,
Nieudaną rzeźbę Ikara.

Rym się sypie, jak sypie się kawa,
A ja jeszcze nie jadłem śniadania,
Na nie sobie kupiłem bułeczki,
Wnet usiądę i najem się wreszcie.

Gdy na ławce tylko usiadłem
Mewa śmieszka zabrała mi ciastko,
Potem bułeczkę  wraz z kabanosem,
Odlatując zaśmiała się troszkę,
Teraz nie wiem czy ze mnie się śmiała,
Czy tylko coś na odchodne rzec chciała?

Dziwne stany umysłu mnie cisną,
A ta mewa niech będzie wytyczną,
Jeśli słyszysz, że śmieje się nadal,
Wiedz na pewno, znów boli mnie baniak.

29.04.2017
Pozdrawiam!

29.05.2017

Ludzie w poświacie latarni.

Dziś wiersz powstały po tym, jak wyjrzałem do parku wieczorem i zobaczyłem grupkę osób w pomarańczowym świetle latarni z parku.

Dla S.J.

,,Ludzie w poświacie od latarni w parku"

Ludzie w pomarańczy lamp,
W świetle latarni parkowej, niemal zawsze,
Mówię to szczerze, prawie zawsze wyglądają,
Jak kosmici.

Na balkonie stoję,
Palę papierosa.

Wszystko widzę jak na dłoni,
Kosmici w pomarańczy,
Albo pomarańczowym kolorze,
(Jak kto woli),
Myślą kiedy padać przestanie,
Myślą nad swoją kolacją.

Papieros gaśnie,
Pora do pokoju,
Ostanie spojrzenia.

Mgła grą tych istot,
Zmylą nas, zbajerują,
A potem laserem zabiją.

Trudno się mówi,
Jutro znów patrzę na ludzi,
Kosmitów w świetle latarni.

15.04.2017
Pozdrawiam!

26.05.2017

Czemu się boimy.

Dziś wiersz o Białej Pani, a do niego słowa pewnego znanego człowieka.

,,Czemu się boimy?"

Czemu boimy się postaci,
Co w płaszczu posępnie kroczy?

W końcu to my tak ją widzimy,
I wszystkim opisujemy.

A może każdy ma własną Śmierć?

Do mnie przyjdzie w czarnej koszulce,
Z napisem Black Sabbath, na koncert wieczny zaciągnie,
Do sąsiada na Harleyu przyjedzie,
W końcu tak kocha te maszyny,
Do kogoś na koniu przyjedzie,
Do kogoś na lotni przyleci,
Do kogoś...

Na tym pewnie nie koniec.

,,Są ludzie, którzy w mistrzowski sposób potrafią śmiać się ze wszystkiego. W końcu słusznie przyjmujemy, że rzecz wyśmiana nabiera innych cech. Ze strachu przechodzimy do akceptacji. Z niezrozumienia powstaje zrozumienie. I tak dalej, można wymieniać wiele przykładów."

Noah Bertland von Bigram- znany poeta z cypryjskiego obszaru wspaniałych jezior. (Ktoś wie o co chodzi? Help).

15.04.2017
Pozdrawiam!

23.05.2017

Wielka małpa.

Dziś wiersz, który spokojnie można uznać za tzw. ,,zlew świadomości" jak to kiedyś Kazik powiedział.

,,Wielka małpa"

Wielka małpa podróżuje przez Kosmosy,
Na nadświetlnej desce surfingowej.

Gdzie przeleci, świst zostawia,
Kosmiczny jej strój buduje napięcie,
Wskazuje palcem kogo chce zjeść.

A!
Nabrałem Was, ta małpa je,
Wszystko poza mięsem.

Lata w Kosmosie,
Lata koło domów,
Małpa,
Kosmos,
Surfing,
Hawaje,
Morze,
Mleko,
Droga.

Aaaa...

29.04.2017
Pozdrawiam!

20.05.2017

Leżenie 2017.

Dziś wiersz z nutą absurdu, jest to pewne nawiązanie do wiersza o leżeniu z lat ubiegłych.

,,Leżę sobie"

Leżo sobie pod stosem sosen,
Gryzę korę, pachnie Kosmosem,
Wenus z Milo, a Marsy z paczki,
Dziś wygrały solone fistaszki.

Leżę sobie i myślę wraz,
Jak mi pięknie ucieka czas,
Leżę sobie i pachnę Kosmosem,
Drugi bok, a teraz kompotem.

Las z sosnami zostawię tam,
Jeśli znajdę tę jedną z dam,
,,O matulu, moja jedyna",
Baba z wozu kogoś tam wzywa,
Szereg śmiesznych i strasznych snów,
Delikatnie podcina z nóg.

Leżę sobie, umieram trochę,
Łączę się w sosnach z całym Kosmosem,
Droga Mleczna to tania ucieczka,
A za wiersz ten należy się beczka,
W beczce wino najgorszej próby,
Ma wątroba krzyczy:
,,Nie chcę zguby",
Ja jej mówię, takie są czasy,
Trzeba pisać zawsze od czapy.

Teraz leżę, płonę i pachnę,
Z dymem w komin,
Z niego na miasto,
Jeśli słychać gdzieś kiepskie rymy,
Wiesz, że na pewno tam jestem,
(Zgniły).

29.04.2017
Pozdrawiam!

17.05.2017

O strachu.

Dziś parę słów o parku wieczorem i o naszych strachach.

,,Strach przed ciemnością (Samym sobą)"

W parku, gdy samotnie spaceruję,
Widzę i czuję niemal w każdym krzaku,
Jak coś mnie obserwuje.

Czuć strach przed ciemnością,
A może przed samym sobą?

Przemykam od latarni do latarni,
By w świetle oczyścić umysł,
A w cieniu za mną podąża,
Wytwór moich synaps.

Strach przed ciemnością,
A może przed samym sobą?

Wracam do domu powoli,
Wracam w świetle latarni.

Utwór inspirowany piosenką grupy Iron Maiden pt. ,,Fear of the dark"

29.04.2017
Pozdrawiam!

14.05.2017

Dziwne przejście.

Dziś wiersz inspirowany metrem i miastem.

Dla S.J.

,,Dziwne przejście"

Wychodzę z czeluści na światło słoneczne,
A zaraz z Patelni* jak jajko uciekam,
W tłumie faluję, w tłumie się gubię,
Przechodzę do podziemia.

Potem na górę, znów światło widać,
Lecz czemu teraz Księżyca?

Widocznie tunel wyciągnął mackę,
W ramię postukał lekko,
Trucizna w żyły, świadomość w paski,
Już wiozą mnie na sygnale.

O rety, ludzie!
Historie mylę,
W końcu ta pamięć zawodzi,
Wtedy nie byłem przecież przy metrze,
Wtedy to byłem w domu.

Dziwna opowieść ma w końcu finał,
Ja zaś się muszę wyspać,
Jak się nie wyśpię, to mięsem rzucam,
Do tego w C dwukreślnym.

Koniec i bomba,
Tu ludzie chodzą dwa centymetry nad ziemią,
Koniec i bomba,
Żalu nie było,
Tylko smuteczek został.

*Patelnia- chodzi o placyk przed stacją metra Centrum, skąd można iść w co najmniej cztery różne strony.

2.05.2017
Pozdrawiam!

11.05.2017

Ulica W.

Dziś zrobi się nieco politycznie za sprawą mojego wiersza.

,,Ulica W."

Nowe prawo wchodzi w życie,
Po terminie określonym w...

Wbijam szpilki w rywali,
Jak w laleczki Voodoo,
Krzyczą coś o nierównościach,
Nie za bardzo słucham.

Wolę słuchać ludzi, zwłaszcza tych co kadzą,
Nagrywają swoje peany,
Magnetofon płonie.

Uczynię wszystko, by wszystkim żyło się lepiej,
Zrobię co w mojej mocy, by ten kraj był wielki,
Przepraszam, ja panu nie przerywałem...

Ulica W.
Stanem umysłu,
Ulica W.
Kuźnią talentów,
Ulica W.
Omijaj z daleka,
Ulica W.
Tam ten potwór mieszka.

27.01.2017
Pozdrawiam!

8.05.2017

W lesie ukryty.

Dziś wiersz można powiedzieć z gatunku erotyki na tle przyrody. :)

,,W lesie ukryty"

W lesie ukryty zostanę,
Na drzewie chatkę zbuduję,
Do niej zaproszę dziewczę,
Co we wsi pobliskiej mieszka.

Na górze widoki piękne,
Zielone morze nadziei,
(Miłość z przyszłością dzieli),
Każdy człowiek na Ziemi,
Z zazdrości niemal nie pęknie.

A ja w tym lesie zostanę,
Na jakieś dwadzieścia wiosen,
Panny same przychodzą,
Z naręczem, kwiatów Kosmosem.

Maliny z koszyków wyjadam,
Jak wilcy mięso królika,
Pomysł na wiersz mi zanika,
Odkąd zanika, tak znika.

20.02.2017
Pozdrawiam!

5.05.2017

Biel czaszki.

Dziś jakby kontynuacja sytuacji z poprzedniego wiersza.

,,Biel czaszki"

Biel czaszki leżącej w gablocie,
Odcina się od czerni muzeum,
Kto był jej posiadaczem?
Kto w niej swe myśli miał?

Księżyc jeszcze dodaje,
Swoją piękną biel,
A ja siedzę i myślę,
Co w głowie mi się tli.

3.04.2017
Pozdrawiam!

2.05.2017

Porada na głupie myśli.

Dziś wiersz do napisania, którego zainspirował mnie kabaret na Koniec Świata. W jednym ze swoich ostatnich skeczy zaproponował taką kurację, ale na nieco inny problem. Najbardziej zniszczyła mnie odpowiedź wuefisty (granego przez pana Sebastiana Stankiewicza), że on nie chce mieć białej czaszki (nie wiem czy dobrze zapamiętałem). Całość wydała mi się na tyle absurdalna, że napisałem ten wiersz.

,,Porada na głupie myśli"

Gdy masz atak tych myśli,
Głupich, że aż strach,
Ja mam na nie pomysł,
Choć trudny może być.

Trzeba bowiem do lasu,
Wybrać się raz, dwa,
A tam znaleźć mrowisko,
Wielkie jak Giewont.

W środek głowę wkładamy,
(Nie wolno cofnąć się),
I z godzinę czekamy,
Aż mrówki zaczną jeść.

W końcu z głowy zostanie,
Jedynie czaszki biel,
Już jesteśmy bez skazy,
Bez myśli w sumie też.

Teraz czaszkę przekażmy,
W Muzeów Wielką Sieć,
,,Oto człowiek bez myśli",
Pod czaszką wrzeszczy wpis.

3.04.2017
Pozdrawiam!

29.04.2017

ABC (Inspirowane miastem).

Dziś abecedariusz, który łączy w sobie moje upodobanie do miast, jako takich jak i do stolicy, gdzie mieszkam, a także upodobanie dziwnych sytuacji.

Dla S.J.

,,ABC (Inspirowane miastem)"

Algami rzucam w miasta ciemność,
(Brzegami rzeki szedłem sam),
Celuję zawsze w głowy wrogów,
Drenaż konieczny chmurnych mas.

Ekipa moja sennie tańczy,
Filarem grupy jest hard rock,
Gotyk też czasem uszy głaszcze,
Horror jest w mieście, miasto w nas.

I nagle miasto krzyk wydaje:
,,Już lepiej spokój dajcie mi,
Koniec mnie bliski, zagłada pewna,
Lepiej zwiewajcie w kurzu mi".

Mam duże stopy, małe buty,
Nogi też całkiem spore mam,
Ogary w las, wiewiórki w staw,
Palę dziś fajkę, odlot mam.

Reasumując me przygody,
Spaliłem sto i osiem gram,
Tran w mózgu wielki, w ciele fajnie,
U góry wielki rośnie dzban.

W mieście jak w mieście, smogu pełno,
Zakończmy w końcu głupi wiersz.

5,04.2017
Pozdrawiam!

26.04.2017

49 świateł część 5 i 6.

Ujęcie 5. 

-Przyjechałam tu z miejscowości W., nie wiem czy kojarzy pan, leży niedaleko K. i Z. Skinąłem głową na znak, że mniej więcej kojarzę miejsce jej urodzenia. Pewnie wie pan, jak ciężko jest wybić się w takim miejscu, zwłaszcza gdy ma się takie zajęcie jak ja. Mówiąc to podeszła do małej szafki stojącej pod telewizorem i wyjęła z niej aparat fotograficzny. -Nie wiedziałem, że zajmuje się pani tak ciekawą, choć przez niektórych nie do końca docenianą formą sztuki. Zacząłem tłumaczyć się dziwnie. Ona położyła wskazujący palec na ustach, nakazując milczenie. -Tak proszę sąsiada, zajmuję się fotografią. Ale nie taką zwyczajną. To mówiąc włączyła pokaz slajdów w aparacie. Można rzec, że zajmuję się fotografią psychologiczną, na samym początku wypytuję modela o to czym się interesuje, co chce w życiu osiągnąć i tym podobne. Potem wyobrażam sobie, jak może wyglądać życie tej osoby za kilka miesięcy czy nawet lat. -To wprost niezwykłe, ciekawy jestem, o ile nie jest to tajemnica, w jaki sposób sąsiadka nauczyła się czegoś tak niespotykanego. Uśmiechnęła się, delikatnie mrużąc oczy. -Panie sąsiedzie, gdyby mieszkał pan w W. wiedziałby pan, czego pragną ludzie. To trochę jak z wróżbiarstwem, mówi się ludziom to, co chcą usłyszeć, tylko część z nich skorzysta z rad by zmienić swoje życie. -Coś w tym jest. Przyznałem z pewnym zaskoczeniem. Czy to oznacza, że daje pani swoim klientom wskazówki w postaci graficznej i tylko od nich zależy co zrobią ze swoim życiem? -Mniej więcej tak. Pomogłam sporej liczbie mieszkańców W. Jakiś rok temu zdecydowałam przenieść się tutaj. Samotność miasta wzmogła moje marzenia o zostaniu kimś wyjątkowym. Jednak dziś mogę śmiało mówić, że to miasto, jego mieszkańcy mnie zdradzili, odrzucili niemal od razu. Mówiąc to schowała twarz w dłoniach, po chwili dało się słyszeć cichy płacz. Nie wiedziałem za bardzo jak się zachować, jednak sąsiadka po paru minutach doszła do siebie, otarła łzy, po czym powiedziała te pamiętne słowa. -Miasto w którym teraz jesteśmy nie ma nic wspólnego z człowieczeństwem. Tu każdy, mówię sąsiadowi, każdy gdyby miał okazję zabiłby nawet. I to wiele razy. Zna sąsiad tę opowieść, która stała się kanwą do stworzenia płyty przez pewnego artystę? -Możliwe, że słyszałem o tym zdarzeniu. Jednak chciałbym usłyszeć ją, by się upewnić. Sąsiadka streściła mi historię kobiety, która przeniosła się bodajże z Indii do Londynu. Na swoje nieszczęście chorowała na astmę, a w mieszkaniu, które wynajmowała było dużo starego kurzu, pyłu, pleśni. Niemal od początku czuła się obco w Londynie, nie znała nawet sąsiadów mieszkających na tym samym korytarzu co ona. Gdy atak astmy spowodował jej śmierć, nikt, dosłownie nikt nie zainteresował się tą kobietą. Sąsiedzi zeznali później, że denerwował ich głośno nastawiony telewizor, wytłumaczyli sobie, że w mieszkaniu skąd dochodzą takie dźwięki zamieszkali narkomani. Nie wiadomo czy ze strachu czy z obojętności żaden z nich nie zainteresował się co tak naprawdę się tam stało. Imigrantkę znaleziono bardzo długo po jej śmierci, przypominała mumię. -Szokująca sprawa. Powiedziałem z wypisanym na twarzy przerażeniem. -Teraz rozumie sąsiad, czemu porzuciłam W. i wybrałam to miasto. Chciałam pokazać mieszkającym tu ludziom, że nie tylko pieniądz, kariera są ważne, powinno dążyć się także do spełnienia swoich marzeń. Stąd próbowałam robić im moje zdjęcia. Nikt do tej pory raczej nie zrozumiał mojego przekazu. Za to sąsiadki wymyśliły sobie, że mam tu agencję towarzyską albo coś w tym guście. Zrozumiałem wtedy dlaczego pani mieszkająca pod numerem 44 tak ostro zareagowała. Podziękowałem sąsiadce za tak prywatne zwierzenia, przeprosiłem za zabranie jej czasu i udałem się z powrotem do mojego mieszkania. 

Ujęcie 6. 

Przez kolejne dni wypatrywałem ile świateł pali się w oknach po zmroku. Nadal brakowało mi stale jednego, tego z mieszkania numer 50. Moja partnerka zaczęła tracić cierpliwość, parę razy zwyzywała mnie wymyślając od zdradzieckich świń. Wyjaśniłem jej o co chodzi z tymi światłami, opowiedziałem historię tej dziewczyny. Nie zrozumiała tego. Stała się oschła i bardzo oziębła. Nie pomagały żadne działania z mojej strony. W końcu wyprowadziła się, dając mi czas do namysłu. A ja nadal wypatrywałem świateł. Z pewnymi zmianami zależnymi od dnia tygodnia brakowało mi impulsów świetlnych z mieszkania numer 50. Zostało ich na długo 49. 

Pozdrawiam!

23.04.2017

49 świateł część 3 i 4.

Ujęcie 3. 

Po kilku kolejnych wieczorach, gdy do magicznej liczby 50 świateł brakowało mi tylko tego jednego, zdecydowałem się działać. Wyczekałem moment, gdy moja partnerka wyszła na zakupy, po czym ruszyłem do klatki schodowej naprzeciwko mojej. Bałem się wybrać od razu numer 50 na domofonie, jeszcze osoba mieszkająca tam zwyzywa mnie, albo co gorsza zgłosi sprawę na policji. Wybrałem asekuracyjnie numer 44, wiedziałem co nieco o mieszkającej tam pani, nie bałem się aż tak bardzo. -Kto tam?- zaskrzeczał głos po drugiej stronie mechanizmu.  -Przepraszam, że niepokoję panią sąsiadkę, mam jednak jedno pytanie dotyczące osoby mieszkającej w mieszkaniu numer 50. Usłyszałem szuranie nóg, po czym dało się słyszeć szereg wypowiedzianych szeptem dwuznaczności. -A to pan- rzucone przez sąsiadkę w eter słowa zawierały w sobie dużą dawkę jadu. Widzę, że ta latawica usidliła kolejnego faceta! To jakaś Sodoma normalnie, pan ma przecież jedną kochankę, po co panu kolejna? Po tym wyrzucie kolejnych porcji jadu nastąpiło głośne kliknięcie, oznaczające rzucenie słuchawki domofonu na uchwyt.  Zdeterminowany wybrałem kolejny numer lokalu, tym razem zamieszkałego przez mojego dość dobrego znajomego. -Cześć, może wpadniesz do mnie na wódeczkę- zaproponował od razu jak tylko usłyszał z kim rozmawia. -Wiesz, może innym razem. Zastanawiam się kto mieszka w tej kawalerce, pod numerem 50. Po chwili ciszy, znajomy odpowiedział. -Wiesz co, to strasznie dziwna historia. Najlepiej jakbyś sam poznał tę panią. Onieśmielony nieco tą propozycją podziękowałem mu za radę, po czym wróciłem do domu. Moja partnerka wróciła już zakupów i zaczęła mnie wypytywać gdzie byłem. Po litanii wymówek stwierdziła, że chyba faktycznie coś musi w tym być, skoro tak namiętnie patrzę na światła bijące z mieszkań sąsiadów. Postanowiła nie przeszkadzać mi w moim małym śledztwie.

Ujęcie 4. 

Następnego dnia zszedłem na dół, podszedłem do drzwi sąsiedniej klatki schodowej i wybrałem numer 50 na domofonie. Odczekałem chyba z trzy minuty, gdy nagle w głośniczku rozległ się zaspany głos dziewczyny. -Słucham, kto mówi? -Witam serdecznie, jest mi nieco wstyd, a nawet głupio, bo jestem sąsiadem z naprzeciwka i nieco zdziwiłem się, że ostatnio nie korzysta pani ze światła w swoim mieszkaniu. Myślałem, że coś się stało. Nastała niezręczna cisza, która trwała chyba pół wieku. -Wie pan co, jest pan chyba pierwszym człowiekiem, który interesuje się mną, odkąd przyjechałam do tego parszywego miasta. Niech pan wejdzie. Brzęczyk poinformował mnie o możliwości wejścia na magiczną dla mnie klatkę schodową. Wdrapałem się na trzecie piętro, skierowałem się ku drzwiom prowadzącym do kawalerki  sąsiadki. Drzwi były otwarte, a w nich stała postać jak z filmu, postać przywodząca na myśl bezkresne przestrzenie miejsca nie skalanego ręką człowieka, cywilizacją. -Witam sąsiada- mówiąc to uśmiechnęła się nieznacznie. Zapraszam do środka. Wszedłem nieco zmieszany, rozejrzałem się po mieszkanku, stwierdziłem, że dziewczyna ma całkiem niezły gust. Całość wystroju została utrzymana w stylu afrykańskim. -Proszę siadać- wskazała mi na poduszki rozłożone wokół niskiego stolika. Bardzo mnie pan zaintrygował swoim zainteresowaniem moją osobą. Jeśli pan chce opowiem coś o sobie. Zgodziłem się bezgłośnie, po czym zatopiłem się w mgłę jej opowieści.

Pozdrawiam!

20.04.2017

49 świateł część 1 i 2.

Dziś zaproponuję Wam moje najnowsze opowiadanko, z lutego tego roku. Całość opiera się na moich obserwacjach bloku, w którym mieszkam. Do tego dodałem szczyptę sytuacji o których czytałem, słyszałem itp.

Ujęcie 1. 

-Chodź do mnie kochanie, zimno mi i smutno w łóżku. Słowa te wybudziły mnie z czegoś na kształt transu, w jaki zapadłem obserwując światła w oknach na przeciwległej ścianie. Od jakiegoś czasu poświęcałem jakiś kwadrans, góra pół godziny na patrzenie, gdzie świeci się lampa. Przy okazji patrzyłem też na ludzi, sąsiadów,  których większej części nawet nie znałem osobiście. -Już idę kochanie, zastanawia mnie tylko jedna rzecz. -Jaka kotku?- zapytała mnie moja partnerka przeciągając nieco sylaby. -Wczoraj, przedwczoraj, a także kilka dni wcześniej widziałem 50 świateł w oknach. Teraz jest ich co najwyżej 49. -Głuptasie, chodź do mnie, nie zajmuj się życiem innych ludzi. Powiedziała to tonem nieznoszącym sprzeciwu, rzuciła przy tym we mnie poduszką. -Oczywiście żabko- odparłem automatycznie, zbliżyłem się do łóżka, choć myślami nadal byłem przy smugach światła wydobywających się z tamtych mieszkań. 

Ujęcie 2. 

Następnego dnia można powiedzieć zapomniałem nieco o problemie dręczącym mój umysł. Wyjaśniłem sobie, że osoba mieszkająca tam wyjechała po prostu na dłużej. Albo zrezygnowała z pomieszkiwania w kawalerce (światło pochodziło do tej pory z kawalerki, tak przynajmniej sądziłem przyrównując rozkład mojej części bloku do tamtej). Jednak po nadejściu zmroku mój niepokój zaczął narastać. Lampa nie rozbłysnęła radosnymi iskrami elektryczności. Coś musiało się stać. Coś, co wykracza poza rozum mój, a także wielu innych osób. O tym, co naprawdę przydarzyło się sąsiadce z mieszkania numer 50 miałem się niedługo przekonać. 

Pozdrawiam!

17.04.2017

Lustro/Przeszłość.

Dziś wiersz o tym jak z przeszłości należy wybierać to co ważne, aby w teraźniejszości postępować roztropniej. Czasem przydałoby się niemal każdemu takie magiczne lustro, by przyjrzeć się pewnym sprawom z dystansu.

"Lustro/Przeszłość"

Papieros w ustach mi zastygł,
W lustro patrzę i widzę,
Papieros mi w ustach zastygł,
Widzę w nim swoją twarz.

Ta twarz jest sprzed wielu lat,
Zapiski jak z księgi czytam,
Me błędy i moje upadki,
Przyrównam do tego co dziś.

W lustrze papieros gaśnie,
(Na jawie tak samo jest),
Przeszłość na dziś ma wpływać,
Jednak nie może nas zgnieść.

1.04.2017
Pozdrawiam!

14.04.2017

Wiewiórka.

Dziś wiersz nieco inny, dotyczy bowiem zwierzaka, a także potrzeby wolności. Akurat ten aspekt jest wspólny nam i zwierzakom.

Dla S.J.

,,Wiewiórka"

Malutkie rude żyjątko,
Znalazłem w lesie pod drzewem,
Jak tylko umiałem najlepiej,
Opieką objąłem jak dziecko.

W wolierze sporej dziś mieszka,
Od krańca do krańca skacze,
Wir rudych włosów i kity,
Uśmiechy budzi od razu.

W końcu co dobre przemija,
Zwierzaka należy wypuścić,
Dzikość w swym malutkim sercu,
Trudno mej Basi zdusić.

Od jutra po lesie pobiega,
Poje ziarenek i kwiatów,
Źródlanej wody łyki,
Domek w gęstwinie krzaków.

Smutek w mym sercu gości,
W końcu zwierzak w nim mieszkał,
Wystarczy mi jednak spojrzenie,
Jak Baśka kosztuje wolności.

20.02.2017
Pozdrawiam!

11.04.2017

Złote plaże Juraty.

Dziś moja wariacja na temat piosenki pt. ,,Już nie ma dzikich plaż".

,,Złote plaże Juraty"

Złote plaże Juraty przysypał z dna już gruz,
Facet idzie wąsaty, w kieszeni ma dziś nóż,
Będzie w drzewach wycinał dla swoich kobiet coś,
W knajpie siedzą rybacy,
Myślami nie są tu.

A ja patrzę za Tobą, za horyzontu nić,
Będziesz kiedyś znów ze mną,
To pewne w pełni jest.

Złote plaże Juraty przysypał denny gruz,
A w hotelu za rogiem portier z pająkiem śpi,
Siedzę sobie na plaży, a mewy w górze są,
Takie duże ósemki potrafią kreślić hen.

Takie dziwne wymysły mam w głowie,
Że aż strach, pewnie jestem pijany,
Choć o tym nie wiem nic.

Taka była historia, w recepcji pająk śpi,
A ja palę ze wstydu,
Poety kukłę wnet,
Chyba więcej nie będę,
Pisał już takich dzieł,
Bo to nudne i długie,
A pająk nadal śpi.

Na podstawie tekstu piosenki Ireny Santor pt. ,,Już nie ma dzikich plaż". Słowa: Krzysztof Logan Tomaszewski.

3.04.2017
Pozdrawiam!

8.04.2017

Tupot nóg.

Dziś wiersz podszyty absurdem, powstał po tym jak usłyszałem głośne tupanie na klatce schodowej.

,,Tupot nóg"

Tupot nóg, a ja już nie wiem,
Jestem w tym, czy w innym ciele,
Rytm zawija się tak ładnie,
Kto wypadnie, kto wypadnie?

Tupot nóg, a ja już nie wiem,
Mam Cię w końcu, czy mam siebie?
Koła młyńskie kręcą się,
Woda płynie, pisać chcę.

Tupot nóg, a ja na tronie,
W złotych lisach, kręcę głową,
Wyrok pada: Łamać kołem,
(A ja z czołem tak wesołem).

Tupot nóg, a ja zasypiam,
W kącie radio, gra muzyka,
Tupot nóg, a ja się dziwię,
Głowa zdrowa, mózg też zdrowy,
Czemu więc mam takie wiersze,
Zakręcone jak ślimaki?

Jeśli wiesz, bo ja już nie wiem,
Pisz: Berdyczów, numer siedem.

1.04.2017
Pozdrawiam!

5.04.2017

Apel po zachodzie Słońca.

Dziś klimaty Dzikiego Zachodu, ale z wtrętami należącymi do teraźniejszości, a nawet przyszłości. W końcu topór to niebezpieczne narzędzie. A topór wojenny jest dziesięć razy gorszy.

,,Apel po zachodzie Słońca"

Zakopmy w końcu topór wojenny,
Fajka pokoju czeka,
Ogrzewa miejsca, tam w hotelu,
,,Biała owieczka", tam czekam.

Czekam w oparach absurdu,
(Z papierosa, czyżby?),
Liczę na dobrą rozmowę,
Choć po indiańsku nie umiem.

To wiem na pewno,
Kowboje i Indianie muszą,
Być równi.

Słońce zachodząc dało mi znak,
W całości go nie zrozumiesz.

5.03.2017
Pozdrawiam!

2.04.2017

Na przyszłość (Ogień miast).

Dziś jeden z tych wierszy, o których do końca nie wiem co napisać. Nie pamiętam dokładnie chwili, kiedy pomysł przyszedł do mnie. Tak czy inaczej musiało to być coś, co wywarło na mnie dość duże wrażenie.

Dla S.J.

,,Na przyszłość (Ogień miast)"

Czarne dłonie zakrywają twarz,
Miasto płonie, a ja patrzę w ten żar.

Myślę sobie:
,,Jak to jest na tym globie,
Wielu widzi, mało robi,
Ktoś zabiera komuś rower,
Ktoś zabiera komuś żonę,
Ktoś zabiera komuś kraj,
Ktoś zabija kogoś,
(Straszny plan)".

Czarne dłonie zakrywają twarz,
Czarne oczy mówią wiele,
Stań i walcz.

Czarne dłonie i odkryta twarz,
Mówią tyle co tysiące zdań,
Uratujesz jedną duszę,
Ktoś nam kiedyś zbawi świat.

15.02.2017
Pozdrawiam!

30.03.2017

Rap party.

Dziś pewne nawiązanie do wcześniejszego wiersza, tym razem wyobraźnia podsunęła mi obraz bitwy na rymy i słowa, między mną, a Mistrzami.

,,Rap party"

Jakby to było ciekawie,
Gdyby poetów-tych dawnych,
Wyzwać na wojnę rymów,
Nazwijmy ją rap party.

Już wyobraźnia pracuje,
Obrazy nowe przynosi,
Tuwim i Leśmian mnie męczą,
A Norwid podkręca tempo.

Do tego Staff w inny wymiar,
Wysłał nas w ducha dymie,
Rym nie idzie za rymem,
Pomysł mój ginie w przedbiegach.

Jeszcze Mickiewicz dokłada,
Do pieca zwrotek szuflę.

Wyciągam z bitwy naukę,
,,Jednak niewiele umiem".

Prawdziwi poeci mnie wciągną,
Jak proszku białą kreskę,
W Kosmos wystrzelę się pierwszy,
A za mną polecą me wiersze.

20.02.2017
Pozdrawiam!

27.03.2017

Nakręca mnie Tuwim.

Dziś wiersz inspirowany twórczością Juliana Tuwima, a także jego wierszem. Sami wiecie jakim. ;)

,,Nakręca mnie Tuwim"

Nie ma na świecie chyba babki,
Która nie znajdzie swego chłopa,
Wierzcie mi proszę, jam poeta,
Reszta niech będzie bardzo tajna.

Tak samo facet, nawet łysy,
Powinien łatwo znaleźć parę,
Problem się może zrobić mały,
Gdy zamiast pani pozna pana.

Z tym dajmy spokój,
W końcu nie każdy musi kochać,
Tacy niech idą w polityki.

Inne zaś mogą nawet czterech,
Albo i pięciu mieć wybranków,
Panowie mogą za to mieć,
Jedynie jedną serc wybrankę.

Gdy dzieci zrodzą się tak piękne,
Że oczy z orbit same lecą,
Weźmy poprawkę na czas wiosny,
Listonosz też chce poczuć miłość.

Na koniec niech nie dziwią nas,
Takie zadarte nosy dzieci,
(Wiosną lubiłem w parku siadać),
A reszta niech znów będzie tajna.

20.02.2017
Pozdrawiam!

24.03.2017

Smak Wschodu.

Dziś wiersz inspirowany różnymi przekazami z kultury, religii i myśli Wschodu. Do tego pewne elementy zaczerpnąłem z piosenki Pink Floyd pt. ,,Chapter 24".

 ,,Smak Wschodu"

Usiądź w wygodnej pozie,
Weź to takim, jakie przychodzi,
Potem wyłącz umysł,
Skup się na oddechu.

Teraz połącz się z rytmem Ziemi,
(Minie nawet kilka lat, nim to zrozumiesz),
On wskaże co jest,
On wskaże co będzie,
(W przeszłość nie patrzmy).

Delikatny dźwięk sitaru,
Budzi umysł,
Raz, dwa, trzy,
Jesteś z nami.

Teraz jeśli tylko chcesz,
Możesz z tego świata,
Podróżować w kosmiczne,
Nieznane nikomu,
Swoje dalekie światy.

24.02.2017
Pozdrawiam!

21.03.2017

Kuchnia 2.

Wracam z pomysłem zrealizowanym jakiś czas temu. Chodzi o wiersz ,,Kuchnia", gdzie nawiązuję w jakiejś mierze do prozy pani Banana (Yoshimoto Banana).

Dla S.J.

,,Kuchnia/Powrót do opowiedzianych historii"

Siedzę sobie w pokoju,
I patrzę na ślady,
Fragmenty światła z kuchni,
Przenikają mój mózg,
Umysł wie, co się zadzieje.

Na razie ślady,
Światło,
Dźwięki z sąsiednich pomieszczeń,
Tworzą spokój.

Nawet w chwili wojny atomowej,
(Grzyb w powietrzu tworzy się jakieś trzy minuty).

24.02.2017
Pozdrawiam!

18.03.2017

ABC (Dziwne).

Dziś ostatni jak na razie abecedariusz.

,,ABC (Dziwne)"

Andaluzyjskie psy szczekają,
Bo ktoś naruszył ich Królestwo,
Cechy ma takie, że ich nie ma,
Duże do mnie podobieństwo.

Egzamin z życia mam już zdany,
Fałszuję teraz swoje lata,
Gorzej gdy w górę wiek mi skoczy,
Hejnał zagrany w uszy wraca.

Iloraz  w głowie mało znaczy,
Jeżeli usta brzydko tną,
Lepiej już milczeć, złoto będzie,
Kretynem wnet się u nich stałem.

Małpa mi w lustrze dziwna siedzi,
Nos ma tam, gdzie moje ucho,
Opiera swoje oczy czarne,
Patrzy, nie patrzy, sam już nie wiem.

Ratuję się ucieczką w noc,
Seler w sałatce mi ciemnieje,
To znak, by kończyć powieść,
Uważać trzeba na portfele.

Wartko się wszystko rozwiązało,
Żaluzję wstydu czas opuścić.

5.03.2017
Pozdrawiam!

15.03.2017

ABC (Alarmujące).

Dziś kolejny abecedariusz w moim wykonaniu.

,,ABC (Alarmujące)"

Alarmujące są te dane,
Bo dużo się poetów rodzi,
Cyfry na szczęście mogą kłamać,
Dlatego jestem dziś spokojny.

Ewentualną konkurencję,
Frazą mą szybko pozagaszam,
Gorąca linia dla poległych,
I takich co też mogą zginąć.

Jeżeli to mnie pokonają,
Kolano zegnę w drugą stronę,
Latawca z siebie łatwo zrobię,
(Muszę załatwić coś w Panamie).

Nowe nadchodzi, nowe idzie,
Odpierać muszę te ataki,
Puchnę sam w sobie, lecz nie z dumy,
Resztę powiedzcie sobie sami.

Sztywny już leżę, Dama wzdycha,
Taki poety smutny koniec,
Ważny bywałem, chamski byłem,
Ugruntowałem sobie los mój,
Za to tam w piekle się poznają,
Żegnaj, nie powiem temu światu.

5.03.2017
Pozdrawiam!

12.03.2017

ABC (A kto to?)

Dziś powrót do abecedariuszy, których fanem byłem jakiś rok temu. :)

,,ABC (A kto to?)"

A kto to puka tak od rana?
Bo mogę zaraz wyjąć broń,
Celuję dobrze, choć mam zeza,
Drabie uciekaj więc w podskokach.

Ejże, kochany, to ja znajomy,
Filet zechciałeś ze mnie zrobić?

Gościa poznałem, to swój chłop,
Halowy Mistrzu numer 1.

I tak w te pędy, do piwniczki,
Jedliśmy same pyszne mięsa,
Kęsy zapite dobrym winem,
Legliśmy szybko w tych zaroślach.

Małżonka zbiła mokrą szmatą,
,,No to żeś łajzo sobie nagrabił",
Opity szybko wytrzeźwiałem,
Pakując rzeczy swe do toreb.

Razem z kolesiem w świat idziemy,
Stajemy w miastach na popisy,
Trubadur i jego pomocnik.

Uważnie tylko nas oglądaj,
Warto głosować potem na mnie,
Zegarki nikną w mgnieniu oka.

Żałuję bardzo, proszę sądu.

5.03.2017
Pozdrawiam!

9.03.2017

Współczesne voodoo.

Dziś wiersz o tym jak można sobie radzić z codziennością, z jej skrzekiem, jak ja to mówię.

Dla S.J.

,,Voodoo współczesne"

Kiedy w umysł się wgryzie nad ranem,
Taka jedna, parszywa myśl,
To najlepsze co możesz zrobić,
Wstań z łóżka i krzycz.

Niech krzyk będzie pierwotny,
Jak nad morzem mewy skrzek,
Siłą swą mury podniszczy,
Takich małych, kamiennych serc.

Jeśli kiedyś, dawna Twa krzywda,
Nie chce goić się ani krzty,
Nabierz w płuca dużo powietrza,
Stań wysoko i krzycz.

Takie voodoo współczesne stosuję,
Gdy mi smutno, albo źle,
Staję sobie w łazience przed lustrem,
I jak głupek się dziko drę.

Oczyszczony przez takie katharsis,
Wracam jakby zmieniony od środka,
Wiem już w sobie, że krzyk mi pomaga,
Teraz problem zamienia się w mit.

24.02.2017
Pozdrawiam!

6.03.2017

O jednorożcach.

Pora powrócić na zapomniane już wody poezji. :) Dziś wiersz inspirowany w jakiejś mierze dokonaniami grupy Pink Floyd.

 "O jednorożcach, tęczy i gnomie"

Na jednorożcu dotrę do krańca tęczy,
Tam z gnomem przegram w karty,
Swoje złote zęby.

Potem już bezzębny,
Królem Albanii nie będę,
Zamiast tego gnoma,
Od dzisiaj strzegę tęczy.

Gdy ktoś się do mnie zbliża,
Wyszczerzam się jak zły pies,
Do tego krzyczę jak dziki:
,,Ostrzegam, będę gryzł".

On w śmiechu leży,
Płacze cebulą i czosnkiem,
A ja się patrzę i nie wiem,
Kto tu jest większym osłem.

Mój jednorożec też płacze,
A może smutno rży,
Pisałem ten wierszyk wieczorem,
Jutro napiszesz Ty.

22.02.2017
Pozdrawiam!

3.03.2017

Śmierć nad Bałtykiem części 9, 10 i 11.

Rozdział 9. 

Walczak zdecydował się podjechać do ośrodka leczącego uzależnienia, uznał bowiem, że tylko tam dowie się więcej o tym jak wyglądało życie Joanny vel. Janusza przed operacją. Po kilkudziesięciu minutach utyskiwania na katowickie korki dotarł pod właściwy adres. Ośrodek mieścił się w starym dworku, na oko z końca XIX wieku, farba obsypywała się ze wszystkich ścian, ganek zaś ogrodzony został przerdzewiałym już płotem. –Nieźle, pomyślał nasz bohater, z jednej strony warunki nie do pozazdroszczenia, jednak z drugiej strony uzależnienie najlepiej leczyć chyba szokowo. Wszedł po rozpadających się schodach do hallu, zimno ogarnęło jego ciało, warunki w jakich przyszło mu rozmawiać z lekarzem prowadzącym Joannę nie nastrajały go pozytywnie. Kanciapa lekarska przypominała powiększony schowek na miotły, stary tapczan w rogu i zepsute krzesło nie poprawiały sytuacji. Jednak uśmiechnięta twarz lekarza rozmyła wszystkie niedogodności z nawiązką. –A więc chce pan komisarz prześwietlić sprawę Joanny Krawczyk? Powiem szczerze, że w mojej dość długiej karierze nie spotkałem się z podobnym przypadkiem. Pewnie wie pan, że powodem znalezienia się w naszym ośrodku był alkohol, z kolei problem alkoholowy wyniknął z nieprzebranych warstw samotności i smutku tej osoby. Ja zajmowałem się raczej stanem ciała tej nieszczęsnej osoby, duchem zajmowała się nasza terapeutka, pani Kasia. Mówiąc te słowa lekarz wskazał na drzwi znajdujące się na końcu korytarza, po prawej stronie. Walczak podziękował za te kilka zdań wprowadzenia i skierował się do wskazanego gabinetu. Zapukał w drzwi trzy razy, po czym wszedł i krótko przedstawił cel swej wizyty. –Bardzo mi przykro, zaczął, ale nad Bałtykiem znaleziono ciało pani podopiecznej, Joanny Krawczyk. Uśmiech na ustach pani Kasi zamienił się w grymas łączący w sobie żal i ból. –Jak to się stało? Zdołała wydusić po dobrych kilku minutach, gdy podbródek przestał się jej trząść. –Nie wiem proszę pani, jesteśmy na razie we wstępnej fazie śledztwa, wszystko jak na razie wskazuje na powiązania śmierci pani Joanny z głęboką depresją czy innym rodzajem choroby. Terapeutka usiadła przy biurku ze sklejki. –Joanna była zupełnie innym rodzajem pacjenta, zaczęła powoli i spokojnie mówić. Większość z naszych podopiecznych pochodzi z można ogólnie powiedzieć wieloletnich patologii, dla nich alkohol stanowi sens sam w sobie, właściwie nie szukają żadnej innej przyczyny dla picia. Joanna miała w sobie wielki smutek i samotność. Odrzucona przez rodzinę musiała iść właściwie na ulicę, nie umiała właściwie jeszcze nic, nie miała zawodu. Wybrała drogę, która przyczyniła się do jej chwilowego upadku. Jednak w czasie terapii, przy innych jej uczestnikach otworzyła się najbardziej w swoim życiu. Widać potrzebowała wyżalić się osobom równie pokancerowanym przez życie. Może dzięki nim zrozumiała, że nie jest tak samotna jak sądziła. Kiedyś w czasie indywidualnej terapii powiedziała mi jakie jest jej największe marzenie. Chciała zmienić płeć, przekształcić się w motyla, który do tej pory był zamknięty w kokonie. Pamiętam też jak bardzo potrzebowała pieniędzy. Jak pan wie taki proces kosztuje wiele tysięcy złotych, z NFZ-u nie ma co liczyć na pomoc właściwie. Z tego co wiem jej lekarz prowadzący wzruszył się do tego stopnia, że dał jej pięć tysięcy złotych bezzwrotnej pożyczki. Joasia była wtedy taka szczęśliwa. Potem niestety wszystko się popsuło. 

–Proszę mówić jaśniej, poprosił komisarz Walczak. –Widzi pan, nikt poza nami nie miał w sobie na tyle odwagi, by pomóc osobie w potrzebie. Joanna musiała po opuszczeniu kliniki zacząć zarabiać swoim ciałem. Kierownik chciał przedłużyć jej pobyt tu, pisał do kogo się dało, łącznie z ministrem zdrowia. Nikt nie zajął się dalszym losem tej kobiety. Pamiętam jak kiedyś, jeszcze przed operacjami przyszła do mnie. Była cała w siniakach, zadrapaniach, pytałam się jej co się stało. Odpowiedziała, że wywróciła się na schodach. Nie uwierzyłam w te opowieści, postanowiłam śledzić ją po wyjściu z kliniki. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Joasia była pracownicą domu publicznego, tego niedaleko zakładu. Widziałam wtedy co jej zrobił ten jej alfons. Bałam się, rozumie pan? Walczak skinął głową, w środku nieco się zagotował. Ile razy w ciągu swej kariery słyszał te słowa. Strach jest jednak najgorszym wrogiem człowieka, nie miał co do tego wątpliwości. Po chwili zachęcił terapeutkę do dalszej opowieści. –Gdybym wtedy jakoś zareagowała, zwróciła się do jakiejś fundacji czy telewizji, może Joanna by żyła, szczęśliwa po całej przemianie. Wie pan, że przyszła do mnie któregoś dnia listopada już jako Janusz Wojtczyk. Usiadła tam, gdzie pan siedzi, spojrzała takim nieobecnym wzrokiem w okno i powiedziała do mnie straszne słowa. Ogólnie chodziło o to, że droga do spełnienia wiodła przez tak cierniste zakręty losu, że właściwie nie cieszy się z operacji. Nie cieszyła się nawet z faktu uwolnienia od alfonsa. W końcu kto by się domyślił, że on to ona? Tu terapeutka zwiesiła głowę, schowała ją później w ramionach. Walczak wiedział już, że nic więcej się nie dowie od niej. Podziękował uprzejmie i pożegnał się serdecznie. Wrócił do auta, wybrał numer do kolegi z miejscowej policji. Szybko ustalił adres domu publicznego, w którym pracowała Joanna. 

Rozdział 10. 

Miejsce to z dala wyglądało bardzo odpychająco, czerwone rolety, różowe światła widoczne z drogi raczej odpychały go od tego przybytku. Chciał jednak zbadać pewien trop. Zostawił auto z tyłu spelunki, nie chciał kłuć w oczy zamiejscową rejestracją. Skierował się w stronę wejścia, na drodze stanął mu ponad dwumetrowy ochroniarz, szybkie okazanie legitymacji i nakreślenie wizji przyszłości tego miejsca spowodowały skrócenie drogi do szefa tego biznesu. Walczak na wstępie zaznaczył jaki jest cel jego wizyty, nie jest z wydziału obyczajowego, nie powiadomi także kolegów o swoich ewentualnych odkryciach. Szef wyglądał na gangstera pełną gębą, złote łańcuchy i Rolex dodawały blasku jego więziennym tatuażom. Ruchem ręki odprawił ochroniarza, który dość obcesowo przywitał komisarza. –Cieszę się bardzo na goszczenie tak wspaniałego gościa. Do tego z tak daleka. Czy napije się pan komisarz jakiegoś alkoholu? Mamy duży wybór. Komisarz pokręcił przecząco głową, po czym wskazał na kluczyki od auta. Szef speluny pokiwał ze zrozumieniem głową. –Kumam, nie chce się pan zabawić. Szkoda, na pewno znalazłby pan sobie jakąś fajną panienkę do towarzystwa. Widzę, że powody są chyba dość poważne. –To prawda, odparł Walczak, chcę się dowiedzieć co działo się z niejaką Joanną Krawczyk. Podobno pracowała dla was. Szef uśmiechnął się jak to potrafi tylko prawdziwa szuja. –Tak, pamiętam tę sukę. Była ostra, miała w sobie dużo testosteronu. Inne dziewczyny mówiły, że chce sobie doprawić jaja. Wyobraża pan sobie jak wzrosłyby jej akcje w tym biznesie. Nasz bohater nie wytrzymał tych słów i walnął szefa domu publicznego w splot słoneczny. –Jeszcze moment i puszczą mi nerwy, wysyczał groźnie. Tamten nieco oszołomiony podniósł się z ziemi i zaczął rozmasowywać obolałe miejsce. Gadaj gnido kto był jej alfonsem, co się z nim stało, czy szukał jej jak uciekła z tego biznesu, wypowiedział bardzo szybko te pytania Walczak.
 Po paru chwilach i jeszcze kilku kontrolnych ciosach w splot słoneczny komisarz wiedział już wszystko, co chciał. Niestety jego teoria o udziale alfonsa Joanny w jej zabójstwie legła w gruzach. Zajmujący się nią Rumun został zastrzelony przez członka miejscowej mafii, za rzekome długi wobec niej. Walczak postanowił zamknąć etap Katowicki i wrócić nad morze. Dostał bowiem sygnał o kobiecie, która rozpoznała w denacie osobę, która pomieszkiwała u niej jakiś czas przed śmiercią. 

Rozdział 11. 

Nasz bohater po przyjeździe do rodzinnego miasta poszedł na plażę. Chciał pooddychać świeżym powietrzem, a dodatkowo wczuć się w emocje Joanny. Jednak obowiązki wzywały i po godzinie musiał udać się do domu położonego niedaleko plaży. Przywitał się z właścicielką, po czym przeszedł do rzeczy. –Czy kojarzy pani Janusza Wojtczyka, tego zmarłego znalezionego na plaży? Podobno pomieszkiwał u pani. Starsza kobieta po chwili namysłu zaczęła mówić. –Tak pamiętam tego człowieka, był taki cały zamyślony, uprzejmy, miły, ale pogrążony w swoich myślach. –Czy mówił pani o jakichś swoich problemach? Spytał komisarz. –Wie pan, tak było. Nie wiem tylko czy mogę o tym mówić? Nasz bohater skinął głowę dając znak, by kobieta mówiła. –Po jakichś dwóch tygodniach u mnie, gdy usłyszał wszystko o mnie postanowił opowiedzieć o sobie. Powiedział, że urodził się jako kobieta, chyba Joanna, opowiedział o tym jak rodzina odrzuciła go, opowiedział o domu publicznym, o odwyku. Na początku przeraziłam się nieco, nie wiedziałam jak mam postępować wobec takiej sytuacji. Jednak po pewnym czasie zrozumiałam jak ważne było dla niej samospełnienie. Nie oceniałam jej wyborów, nie chciałam dawać rad. Któregoś dnia pan Janusz uregulował swoje rachunki, po czym poszedł w nieznane. Jakieś parę dni temu dowiedziałam się od koleżanki, że znaleziono ciało na plaży. Jak skojarzyłam wszystkie fakty od razu zadzwoniłam do was. Komisarz pożegnał się z kobietą, podziękował jej za zrozumienie dla denata. Po chwili odebrał telefon z kostnicy. Dzwonił technik by przekazać straszne wieści. Janusz Wojtczyk poszedł nad morze, zniewolony swymi demonami, swą przeszłością po prostu zastygł na wieczność. Technicy kryminalni byli w szoku. Nasz bohater po ustaleniach jakie poczynił nie był zdziwiony. Skierował się na plażę, by jeszcze raz poczuć obecność ducha Joanny. 

Pozdrawiam!

28.02.2017

Śmierć nad Bałtykiem część 7 i 8.

Rozdział 7. 

Walczakowi znalezienie kliniki zabrało nadspodziewanie dużo czasu. Nie zdziwił się jednak powodom tej sytuacji, w końcu w tym kraju lepiej żyć według z góry ustalonych reguł. Wszedł do małej poczekalni, zapach świeżych igieł świerku podrażnił nos komisarza, musiał bardzo się skupić, by nie kichnąć. Po chwili podszedł do kontuaru, za którym stała blondynka z przyklejonym do ust sztucznym uśmiechem. Przywitała się po czym zaczęła litanię zachęcającą do skorzystania z ich usług. –Proszę pani, przerwał oschle komisarz, chcę się dowiedzieć, czy w tej klinice można dokonać zmiany płci? Recepcjonistka zamilkła w pół tonu, dało się słyszeć jej ciężkie westchnienie. –Nie mogę udzielać takich informacji bez porozumienia z kierownikiem. –Proszę wskazać mi drzwi od jego gabinetu, powiedział Walczak wyciągając jednocześnie legitymację. Blondynka trzęsąc się jak galareta ruszyła po schodach, za nią poczłapał znudzony komisarz. Po otwarciu drzwi dało się słyszeć pomruk rozkoszy. Prawdopodobnie kierownik zabawiał się z którąś z pracownic. –Pani Kasiu! Krzyknął przerażony, przecież mówiłem, by nikogo pani nie wpuszczała. Przeklął przy tym siarczyście, bowiem panienka odskakując od niego wbiła mu w nogę szpilkę. –Proszę się uspokoić, powiedział komisarz, jestem tu w sprawie służbowej, za dziesięć minut mnie nie ma, może pan wtedy wracać do swoich uciech. –Kim pan jest, że wchodzi bez zapowiedzi?! Legitymacja błysnęła przed oczami kierownika. –Won! Krzyknął do pracownic, które czmychnęły jak najszybciej mogły na swoich osiemnastocentymetrowych szpilkach. –Co sprowadza pana posterunkowego w moje skromne progi? Czyżby policja szykowała nowy rodzaj sił? Figlarny uśmiech zastygł kierownikowi na ustach, gdy Walczak zerwał się i zbliżając twarz do twarzy tamtego wycedził: -Po pierwsze jestem komisarzem, po drugie ja tu zadaję pytania, a po trzecie nie chcesz mieć na karku Inspekcji Pracy? Kierownik zapadł się w swój skórzany fotel. –Przepraszam, nie znam się na tych wszystkich sprawach związanych ze stopniami w policji. Walczak udał, że nie słyszy skomlenia kierownika. –Czy operowała się u was niejaka Joanna Krawczyk, później nazywała się Janusz Wojtczyk? Kierownik przełknął ślinę. –Nie wiem czy mogę mówić o tak prywatnych sprawach bez odpowiednich papierów, zła mina komisarza naprowadziła go na dobry tor wypowiedzi. Wydaje mi się, że nazwisko to jest mi znane, jednak muszę zejść do archiwum, by mógł pan zorientować się szerzej w sprawie. Walczak skinął głową, po czym polecił kierownikowi wrócić w ciągu pół godziny, inaczej zawiadomi Inspekcję o traktowaniu podwładnych. Tamten spędził w archiwum może dziesięć minut, po których wrócił z naręczem aktówek. –Proszę panie władzo, tu są wszystkie dokumenty od przyjęcia pacjentki na wstępne badania, aż po wypis kończący procedurę. 

Rozdział 8. 

Nasz bohater w żołnierskich słowach pożegnał kierownika, dając mu do zrozumienia, że potrzebuje kilku godzin na zapoznanie się z aktami. Tamten z fałszywym uśmiechem zgodził się udostępnić swój gabinet na nieograniczony czas. Walczak po odprawieniu kierownika wzrokiem zagłębił się w lekturę dokumentacji medycznej. Po dwóch godzinach wiedział mniej więcej jakie relacje panowały w domu Joanny, gdy powiedziała rodzicom o swoim zamiarze. Po wylewie matki została siłą wyrzucona przez ojca na bruk. Nie mając oparcia w nikim z rodziny musiała zwrócić się w stronę ciemnej strony miasta. Komisarz domyślił się w jaki sposób musiała zarabiać na swoje utrzymanie, a także na oczekiwany zabieg, który miał zmienić jej życie. Przy dokumentach dotyczących odwyku Joanny nie wytrzymał. Wstał nagle wydając z siebie niepohamowany krzyk rozpaczy. Krzyk jaki mogła wydawać ta dziewczyna, uwięziona w ciele przeciwnej płci. Wybiegł z biura kierownika, skierował się na dół, do recepcji. Dopiero tam po kilku głębszych wdechach i policzeniu do dziesięciu mógł pożegnać się z recepcjonistką i ruszyć do auta. 

Pozdrawiam!

25.02.2017

Śmierć nad Bałtykiem część 5 i 6.

Rozdział 5.

Tak okropnego śniadania i kawy komisarz nie życzyłby nikomu, nawet temu bufonowi Nowakowi, szybko pozbył się wspomnień z rana wyjeżdżając służbowym autem na drogę krajową w rytm ulubionych kawałków hard rocka. Na pierwszym MOP-ie wybrał numer do żony, oczywiście nie odebrała, jak to ona. Spróbował drugi i trzeci raz, nadal nic. Trudno stwierdził oschle, przecież i tak wszyscy wiedzieli o jego romansach, to kwestia dni jak rozstanie się z Danusią. Kolejne połączenie było przychodzące, Walczak zdziwił się kto tak wcześnie może dzwonić, dzwonił kolega z Katowic, ustalił mu pierwsze fakty dotyczące denata. –Słuchaj stary, zabrzmiało utarte pozdrowienie, mam kilka newsów odnośnie tego denata z plaży. Możesz nie uwierzyć, ale jeszcze jakieś pięć lat temu ten cały Wojtczyk miał na imię Joanna, a na nazwisko Krawczyk. Komisarz Walczak zaniemówił na dobre kilka minut. –No tak, pomyślał, karta wystawiona na kobietę mogła być jednak ważnym tropem w sprawie. Kolega z Katowic opowiedział w skrócie czego dowiedział się o denacie w prywatnej przychodni specjalizującej się w zmianie płci. Janusz Wojtczyk vel. Joanna Krawczyk przez wiele lat borykał się z wielką samotnością, trudną do opisania osobie rozrywanej towarzysko. Ostatnie dwa lata przed zabiegiem spędził w klinice leczenia uzależnień, bowiem popadł w alkoholizm. Po wyjściu z odwyku skierował się za radą terapeutki do tej prywatnej przychodni, czekał około pół roku na wyniki wstępnych badań lekarskich, opinię psychologów itp. Pozytywne przejście tego etapu dało mu szansę na odnalezienie się w meandrach społeczeństwa, które w dużej mierze za swój podstawowy cel wybrało sobie niszczyć inność. Walczak podziękował dość wylewnie za przekazanie istotnych informacji, po czym ruszył w dalszą drogę.

W drogę do domu samotnego człowieka.

Rozdział 6.

Nasz komisarz dotarł do Katowic z dość obcesowymi wyrazami na ustach, ilość remontów dróg, mostów, ulic, rond i podobnych elementów infrastruktury doprowadziła go niemal do szału. Jednak w momencie zjechania w ulicę przy której mieszkał denat przypomniał sobie, po co w ogóle znalazł się w tym mieście. Uspokoił oddech, policzył do dziesięciu, to zawsze sprawiało mu ulgę po zdenerwowaniu. Podszedł do domofonu, wybrał wskazany przez kolegów numer mieszkania i czekał. Po jakiejś minucie w głośniku usłyszał męski głos. –Słucham, z kim mam przyjemność? –To ja komisarz Walczak, rozmawiałem z panem parę godzin temu. Brzęczyk otwierania drzwi wskazywał na chęć współpracy. Nasz bohater wsiadł do windy, wybrał numerek 5 i czekał, aż piszcząca maszyna zawiezie go na wybrane piętro. Po wyjściu szybko zlokalizował mieszkanie numer 56, nacisnął przycisk dzwonka i czekał. Znów minęła co najmniej minuta, nim zza zamkniętych drzwi doszedł go odgłos przesuwanego po podłodze przedmiotu. Po otwarciu drzwi przez mężczyznę okazało się, że ma około 70 lat i porusza się przy pomocy chodzika. –Witam pana komisarza, zaczął rozmowę mężczyzna, mam nadzieję, że podróż minęła bez większych przeszkód? –Oczywiście, również witam pana serdecznie, choć przynoszę niezbyt dobre wieści. –Panie komisarzu, w mojej sytuacji nie ma złych wieści. Walczak poczuł się zbity z tropu, do tej pory właściwie każdy rodzic, do którego przychodził z informacją o śmierci dziecka reagował choć odrobinę inaczej niż ten człowiek. –Pewnie dziwi się pan komisarz, czemu tak mówię, odparował jakby czytał w myślach innych osób, otóż moje dziecko, moja Joasia przestała istnieć. Nie ma jej, teraz nawet nie wiem, czy tak naprawdę kiedykolwiek była. Jakie wieści pan komisarz dla mnie przynosi? Walczak przełknął ślinę, pracował w wydziale zabójstw ponad dziesięć lat, ale postawa ojca denata zaskoczyła go bardzo. –Pana dziecko nie żyje, znaleziono jego ciało nad Bałtykiem. Starszy mężczyzna uśmiechnął się lekko, podszedł do okna i wyglądając przez nie powoli zaczął mówić. –Panie komisarzu odkąd Joasia postanowiła zrealizować tę fanaberię wszystko się zaczęło psuć. Moja żona, Halina, gdy dowiedziała się o jej planach doznała tak wielkiego stresu, że wszystko zakończyło się wylewem. Do dziś właściwie nie doszła do siebie. Leży w drugim pokoju, ma sparaliżowaną lewą część ciała, słabo mówi, jest wrakiem człowieka. 
I to przez tę przeklętą dziewczynę, co zachciała być facetem! Starszy mężczyzna zaczął krzyczeć, przeklinał wszystko z tego świata, a najbardziej swoją córkę, za dążenie do spełnienia wewnętrznego. Komisarz Walczak postanowił przeczekać atak szału staruszka w korytarzu, obejrzał dość dokładnie zdjęcia Joanny. Niemal wszystkie przedstawiały ją w dość młodym wieku, tak na oko między 10 i 16 rokiem życia. Komisarz wysnuł wniosek, że po 16 urodzinach w jej głowie zaczęła kiełkować myśl, czy jest podobna do rówieśników czy może jednak nie. Walczak wrócił do pokoju, starszy mężczyzna był już spokojny. –Przepraszam pana, jest pan na służbie, przejechał pan tyle kilometrów, by przywieźć mi informacje o tej osobie, może wypijemy razem chociaż herbatę? –Nie dziękuję, muszę jeszcze skontaktować się z miejscowym posterunkiem policji, skłamał łatwo komisarz. –Rozumiem, nie będę w takim razie naciskał. Do widzenia. Po pożegnaniu się z mężczyzną nasz bohater udał się do samochodu. Usiadł na fotelu kierowcy i zaczął myśleć nad losem tego człowieka, samotnika znalezionego na plaży. Nikt tak naprawdę nie wiedział co dzieje się w duszy tej kobiety. Po paru minutach postanowił sprawdzić jeszcze jeden trop, prywatną klinikę specjalizującą się w zmianie płci. 

W końcu zależało mu na wyjaśnieniu czy Wojtczyk zmarł na skutek działania osób trzecich czy po prostu znużony walką w swym życiu postanowił je zakończyć. 

Pozdrawiam!